Obserwatorzy

Translate

środa, 11 kwietnia 2018

"Watching As I Fall..." Człowiek, który z zewnątrz stoi, a wewnątrz klęka i upada...

"Obserwują jak upadam, gdzieś na dno, ale może upadam, żeby dostać się gdzieś, gdzie Oni nie mogą... 



Często, gdy jeszcze mogłem i miałem swoje zacisze, wychodziłem wykrzyczeć się na łące... Miliony dźwięków odbijające się od każdego pojedynczego źdźbła trawy, od swoich własnych indywidualnych fal dźwiękowych, jak miliony kawałków rozbitego szkła, które rozbija się o podłogę z odpowiednio nadaną mu prędkością...  Miliony niepowtarzalnych dźwięków, tak jak miliony przez głowę przechodzących myśli, a każda z nich, zawiera swój własny, oryginalny i niepowtarzalny szczegół...


Pisząc to, łzy nie przestawały lecieć... Nie dało się ich powstrzymać, bo wszystko jest szczere...



Przemyślenia:

"Najbardziej doceniamy ludzi w chwili, gdy zdajemy sobie sprawę, że możemy stracić ich na zawsze..."

"Głupcem jest ten kto ocenia innych, a nie założył ich butów i nie przeszedł tej drogi co oni..."

"Przebaczenie daje mi wolność od nienawiści, urazu i żalu, przebaczenie daje mi siłę..."

"Poniżające jest kochać człowieka, który ma nas za nic..."


"Strach przed związkiem ma podobną strukturę, co do lęku wysokości... Nikt nie boi się przytulania, całowania, uczucia, że ktoś czeka właśnie na Ciebie, tak jak nikt nie boi się być na szczycie... Człowiek boi się upadku, boi się, że jego serce nie będzie miało po co bić..."

"Czasem życie musi się skomplikować, byśmy mogli poznać tych których naprawdę warto..."

"Może i faktycznie coś się kończy, by coś innego mogło się zacząć, tylko, że niektóre zakończenia dobiją tak, że człowiek nie ma ochoty iść dalej i rozpoczynać kolejnego rozdziału..."

"Najpiękniejszym prezentem jaki możemy dostać to człowiek, który jest, który daje obecność, który odbiera telefony, który dotrzymuje słowa... Każda miłość zaczyna się od obecności i do obecności się sprowadza..."

"Są osoby na które się nie czeka... Za nimi się cholernie tęskni..."

"W tęsknieniu za kimś, nie chodzi o czas, który minął od ostatniego spotkania, chodzi o te momenty, w których coś się robi i zdaje sobie sprawę jak bardzo chciałoby się, by dana osoby była przy nas..."

"Miłość ma to do siebie, że nawet, gdy jest nie najlepiej, gdy lecą łzy, lub zdzierają się gardła od brzmiącej głośno ciszy, człowiek martwi się o drugą osobę i jest gotowy na wiele..."

"Czasami spotyka się kogoś i wie się wtedy, że od tego momentu, życie całkiem się zmieni..."

"Przecież o to właśnie w życiu chodzi... Nie o wakacje, kolacje w knajpach i pragnienie posiadania więcej rzeczy, ale o to, by napić się razem herbaty i przytulić po długim dniu... Chodzi o wybaczanie i zapominanie, a także o uczciwość, prawdę i zaufanie, o stworzenie bezpiecznego, ciepłego schronienia dla tych, których się kocha... Chodzi o to, by ze sobą być, a nie bywać..."

"Można z łatwością poznać charakter człowieka po tym, jak traktuje innych, którzy nic mu nie mogą dać..."

"To smutne jak szybko ktoś, kto twierdził, że nie może bez Ciebie żyć, wymienia Cię na kogoś innego..."

"Jedni zamykają oczy, by zasnąć, a inni, by nie widzieć walącego się życia..."

"Obcy ludzie mogą stać się najlepszymi przyjaciółmi, tak samo jak najlepsi przyjaciele, mogą stać się sobie obcy..."

"Silni ludzie nie dołują innych, oni podnoszą ich wyżej..."

"Wrażliwość do pewnego stopnia jest pozytywna, później zaczyna przerażać to, jak człowiek może być słaby..."

"Podobno najpiękniejszy uśmiech mają Ci, którzy wiele wycierpieli..."

"Największy błąd jaki można popełnić w życiu, to poddanie się lękowi przed popełnieniem błędu..."

"Wariuje się tylko wyłącznie z samotności, bo dopóki jest ktoś, przy człowieku, kto słyszy i widzi, to co on, to nie postrada on zmysłów..."

"Czasem wystarczy obecność drugiego człowieka, by coś innego, mogło potoczyć się łatwiej..."

"Przecież o to chodzi w życiu, żeby ktoś przy nas był, na dobre i na złe, zawsze... Kiedy jest ciemno, źle, gdy świeczka się nie pali, pomimo, mimo i wbrew, nawet, gdy wydaje się komuś, że nikogo nie potrzebuje, bo jest tak samowystarczalny... To nieprawda, ludzie potrzebują innych ludzi, nie mogą istnieć w pojedynkę..."

"Człowiek wie, że to miłość, kiedy chce przebywać z drugą osobą i czuje, że ta druga osobę chce tego samego..."

"Osoby do których najtrudniej się zbliżyć, okazują się najbardziej warte poznania..."

"Podobno, kiedy człowiek się z czymś już całkowicie pogodzi i niczego od losu już się nie spodziewa, to wtedy to, o czym marzył, dostaje..."

"Czasem przychodzą momenty, że człowiek wymięka... Przestaje się uśmiechać, ignoruje innych, nie daje sobie pomóc, przestaje komukolwiek ufać, zdaje sobie sprawę, że nie ma żadnej wartości..."

"W życiu człowiek poznaje ludzi, o niektórych nigdy więcej nie pomyśli, u innych zastanawia się co u nich słychać, u jeszcze innych zastanawia się czy kiedykolwiek myślą o nim, są też tacy, o których nie chce myśleć nigdy więcej... Ale to robi..."

"To smutne kiedy osoby, które dają jedne z najlepszych wspomnień, stają się jednym z nich..."

"Żeby znaleźć kogoś, kto nas zrozumie, trzeba mieć szczęście, ale potem wszystko zależy od nas... Jeśli pokazujemy ludziom, że są dla nas ważni, zapamiętają to..."

"Przyjaźń nie jest z tym, kogo zna się najdłużej, jest z tym, z który wkroczył w czyjeś życie i powiedział "oto jestem dla Ciebie" i udowodnił to..."

"To smutne, że głupcy są tak pewni siebie, a ludzie mądrzy tak pełni wątpliwości..."

"Dostrzegać swoje błędy to inteligencja, przyznawać się do nich to pokora, więcej ich nie popełniać, to mądrość..."

"Każdy z nas był zakochany w kimś, kto nie zasługiwał, na to uczucie..."

"Ludzie, którzy naprawdę będą chcieli być w czyimś życiu, zrobią wszystko, by w nim być..."

"Być przyjacielem, a się nim nazywać, to dwa różne światy..."

"Czasami nie da się pocieszyć drugiego człowieka, czasami po prostu się nie da, czasami trzeba po prostu być..."


"Gdyby nie złe dni, to nigdy nie docenialibyśmy tych dobrych..."


"Kiedy ktoś poświęca komuś swój czas, należy pamiętać, że daje coś, czego nigdy nie odzyska..."

"Wiele szczęśliwych myśli zostaje zaduszonych pod kołdrą, kiedy samotnie śpi się w łóżku..."

"Noce są głównie po to, by mówić rzeczy, których nie potrafi się powiedzieć następnego dnia..."

"Zazwyczaj po kłótni człowiek chce odezwać się do osoby, na której mu zależy, ale rezygnuje, bo nie chce się narzucać..."

"Każdy przeszedł przez coś, co go zmieniło..."

"Żaden dzień się nie powtórzy, nie ma dwóch podobnych nocy, dwóch tych samych pocałunków, dwóch jednakowych spojrzeń w oczy..."

"Ludzie często bywają głupi, nie wiedzą jak zwykłe słowa, potrafią zniszczyć człowieka..."

"Samotność, to cena za to, że było się dla wszystkich, prócz siebie..."

"Jeżeli ktoś zdradza osobę, która kocha tą osobę z całego serca, jeśli ten ktoś wraca do domu, patrzy Jej w oczy i ją okłamuje to taka osoba jest zerem... Jest potworem, a nie człowiekiem..."

"Najbardziej zmarnowany czas, to ten poświęcony na myślenie o kimś, kto nigdy nie traktował nas poważnie..."

"Odległość nie ma żadnego znaczenia, to milczenie rozdziela ludzi..."

"Czas mija, ale z uczuciami jest inaczej, pozostają, nawet, gdy się przed nimi bronimy, wracają wtedy, gdy najmniej się ich spodziewamy, męczą, nie dają spać i mieszają w głowach..."

"Gdy ktoś nie docenia naszej obecności, to pozwólmy mu się poczuć, jak to jest bez nas..."

"Zawsze jest trochę prawdy w każdym "żartowałem", trochę wiedzy w każdym "nie wiem", trochę emocji w każdym "nic mnie to nie obchodzi", trochę bólu w każdym "u mnie w porządku", zawsze jest rozczarowanie w każdym "zapomniałem", tęsknota w każdym "odchodzę" i zawsze jest słońce w każdym "kocham"..."

"Czasem człowiek potrzebuje przerwy, aby zrozumieć co jest dla niego ważne i jak wiele może stracić..."

"Przyjaźń to nie słowo ani relacja, to cicha obietnica, która mówi "Byłem, jestem i będę przy Tobie w każdej chwili, w której będziesz mnie potrzebować."..."

"Człowiek tworzy w głowie własne scenariusze, by choć przez chwilę, mógł poczuć się tak, jak naprawdę tego pragnie..."

"Są ludzie, z którymi od pierwszej chwili znajduje się wspólny język, potem bez względu na upływ czasu, dzielące kilometry albo dni milczenia, wystarczy jedno spojrzenie i znów można się rozumieć bez słów..."

"Tak bardzo niefortunnie jest urodzić się człowiekiem, który zawsze kocha bardziej, niż jest kochany..."

"Rodzimy się w jeden dzień, umieramy w jeden dzień, w jeden dzień możemy się zmienić i w jeden dzień możemy się zakochać, wszystko może się zdarzyć w ciągu zaledwie jednego dnia..."

"Ludzie, którzy najczęściej udzielają dobrych rad, mają najwięcej problemów..."

"Jedną z najgorszych rzeczy jest samotność w tłumie... Człowiek może kiwać głową, uśmiechać się, normalnie rozmawiać z innymi, ale udawanie sprawia, że jego dusza coraz bardziej oddala się od ludzi..."

"To zaskakujące, że można przez jakiś czas rozmawiać z kimś non stop i nagle zamilknąć z dnia na dzień, by już więcej się nie odezwać..."

"Czasami ktoś milczy, nieważne czy godzinę, czy też dzień, wystarczy chwilka nieobecności, a człowiek odczuwa przenikliwy strach, obawę tego, że jest się jedynie zbędnym elementem w czyimś życiu..."

"To co kocha się najbardziej, kiedyś zrani najmocniej..."

"Mijają dni, miesiące i nagle człowiek zauważa, że jest coś z nim nie tak, brak mu uczuć, wzruszeń, a przez to już nawet nie potrafi rozpoznać smaku szczęścia..."

"Zawsze coś będzie łączyło ludzi, którzy choć przez chwilę byli ze sobą szczęśliwi..."

"Samobójstwo jest głupotą? Głupotą jest doprowadzenie człowieka do takiego stanu, w którym zaczyna uważać, że samobójstwo to najlepsze rozwiązanie..."

"Można zrobić coś dobrego milion razy, nikt nie będzie tego pamiętał, ale popełni się jeden mały błąd, a każdy będzie to wytykał przez długi czas..."

"Miłość jest jedną z najsilniejszych ludzkich emocji, drugą jest nienawiść..."

"Czasem swoim charakterem niszczy się to, co udało się zbudować sercem..."

"Zraniony człowiek jest jak zgnieciona kartka, nieważne ile się ją prostuje, naprawia, wygładza, ona i tak nigdy nie powróci do początkowego stanu..."

"Są takie tematy, o których nie mówi się głośno, są takie tajemnice, o których nie wiedzą nawet najbliżsi, są takie wspomnienia, do których nie chce się wracać, są takie momenty, które trzeba wyrzucić z pamięci..."

"To, że człowiek milczy, nie zawsze znaczy, że nie ma nic do powiedzenia, być może ma już dosyć mówienia do ludzi, którzy nie wysilają się nawet, żeby go zrozumieć..."

"Piękną twarz pamięta się na kilka chwil, natomiast piękną duszę, pamięta się całe życie..."

"Jeżeli tak bardzo można było kochać niewłaściwą osobę, to trzeba wyobrazić sobie, jak mocno można być w stanie pokochać tę właściwą..."

"Nie ma gorszego uczucia, niż łzy osoby, na której człowiekowi zależy, wywołane jego zachowaniem..."

"Najlepsze historie miłosne są wtedy, gdy człowiek zakochuje się w najbardziej nieoczekiwanej osobie, w najbardziej nieoczekiwanym czasie..."

"Znaleźć wrażliwych ludzi, którzy czują to, co my, jest chyba największym szczęściem na ziemi..."

"Są momenty w których, człowiek przytula kogoś tak mocno, jakby chciał przez niego przeniknąć, doświadczyć czegoś więcej, stać się częścią tej osoby, połączyć się..."

"Nigdzie człowiek nie jest bardziej samotny niż leżąc w łóżku, z własnymi tajemnicami i wewnętrznym głosem przeklinając, lub żegnając mijający dzień..."

"Niezależnie od tego ile człowiek ma lat, jakim jest twardzielem i co przeżył, są takie chwile, gdy po prostu potrzebuje swojej mamy..."

"Nie po to się żyje razem, żeby się sprawdzać, tylko żeby się wspomagać i chronić nawzajem swoje bolesne miejsca..."

"W pewnych sytuacjach liczy się szczerość, nie ma rozstań z godnością, niemal zawsze jest ktoś zraniony, skrzywdzony, kopnięty w tyłek, czego skutki ciągną się czasami do końca życia..."

"Zauroczenie to stan, w którym kocha się kogoś za to, jak wygląda, miłość to stan, w którym kocha się kogoś za to jaki jest i, że po prostu jest..."

"Usta człowieka mogą mówić wszystko, ale tylko oczy mówią szczerą prawdę..."

"Nie moc to chyba najgorsze co może spotkać człowieka... To jedna z tych rzeczy przy których jest bezsilny, to wtedy brakuje mu chęci i nadziei, nadziei, która nie umie w takich sytuacjach być wybawieniem, bo jej po prostu nie ma... Chęci do życia odchodzą i zostaje tylko czekanie..."

"Bycie kochanym to wielka odpowiedzialność za tego, którego się kocha, za każde słowo,gest, niewypowiedziane myśli, za rękoczyny... Każde przytulenie, spontaniczne dotknięcie, nie można tego wyważać, dozować, trzeba w tym zaistnieć w całości, nie cofać się w obronnym geście, nie uciekać w fałszywe wyobrażenia..."

"Nie można tak po prostu wyłączyć wszystkich swoich uczuć do kogoś, nawet jeśli na nie wcale nie zasługuje..."

"Najpiękniejszą rzeczą w fotografii jest to, że nigdy się nie zmienia, w przeciwieństwie do ludzi, których przedstawia..."

"Ludzie pragną stabilizacji, a marzą o szaleństwie i życiu chwilą, kiedy mają jedno, tęsknią za drugim, a gdy mają to drugie, to tęsknią za pierwszym... Zawsze niespełnieni, zawsze rozdarci, zawsze nieszczęśliwi i potwornie marudni..."

"To, że słońce wstanie, to pewne, niepewne jest natomiast to, czy człowiek wstanie, aby je powitać..."

"Człowiek boi się wchodzić w głębsze relacje z ludźmi, bo każde rozstanie, generuj blizny... Bezpieczniejsze jest poruszanie się po powierzchni, głębiej boli bardziej..."

"Prawdziwą miłość poznaje się nie po Jej sile, lecz po czasie Jej trwania..."

"Paradoks szczerości polega na tym, że najpierw ludzie jej wymagają od siebie, a potem mają do siebie o nią pretensje..."

"Wszyscy ludzie się boją, bez wyjątku... Wchodząc w miłość, boją się, że ją stracą, trwając w niej boją się, że to nie to, albo, że nic innego w życiu, już ich nie spotka... Nie mając miłości, boją się, że nigdy jej już nie znajdą..."

"Zwycięzcą nie zawsze jest ten najlepszy, który zdobywa główną nagrodę... Zwycięzcą może być człowiek, który próbuje zmienić coś w sobie, swoim życiu i podejściu do otaczającego go świata, pomimo wszelkich trudności... Człowiek, który robi pojedyncze, powolne kroki, przekraczając własne lęki i ograniczenia, podczas, gdy inni bez trudu biegną..."

"Najpiękniejsze relacje w naszym życiu to te, których nikt się nie spodziewał, te które wzbudzają takie zdumienie, że masz ochotę powiedzieć o nich światu, bo przecież podświadomie czujesz, że to trzeba wykrzyczeć..."

"Najtrudniej jest wtedy, kiedy udajesz, że masz wszystko to gdzieś, ale tak naprawdę jest Ci niewyobrażalnie przykro..."

"Tęsknota zamienia każdy dzień w rok..."


"Najsilniejsi ludzie to Ci, którzy czują jak umierają od środka, a mimo tego nadal wstają rano, ubierają się i wychodzą z domu..."

 "Nauczyłem się w bolesny sposób, że nasz świat nie rozpada się powoli... Nie sypie się stopniowo ani nie kruszy na malutkie kawałki... Może zostać zniszczony w mgnieniu oka..."

"Kiedy osoba z depresją ma lepszy dzień, to nie znaczy, że jest z Nią lepiej... Jej dzień jest nadal szary tylko bez deszczu..."

"Najpiękniejsze uczucie? Czuć się potrzebnym... Nic temu nie dorówna..."

"Owszem, nie zawsze było łatwo, bywały kłótnie, ciche dni i zwątpienia oraz przykre sytuacje... Dopiero potem uświadamia się jak bardzo kocha się tą osobę i mimo wszystkich przeciwności losu, mimo tego co ludzie powiedzą, nadal chce się z Nią być i wie się, że tylko  tą jedną osobą można być tak naprawdę szczęśliwym..."

"Jeśli człowiek martwi się o kogoś, kto zadał mu ból... To Kocha tę osobę..."

"Związek jest jak żarówka... Gdy przepala się żarówka, nie kupujesz nowego domu, tylko wymieniasz żarówkę... Tak samo jest w związku... Gdy coś się psuje, nie należy szukać nowej osoby, tylko naprawić zepsuty drobiazg... Jeśli coś się dzieje, należy rozmawiać, a nie odchodzić bez słowa..."

"Nie można cały czas stać w rozkroku emocjonalnym, przecież nie na tym polega życie... Nie można wiecznie nie wiedzieć, czuć się nie pewnie, patrzeć na drugiego człowieka i nie wiedzieć czy można planować z Nim przyszłość, patrzeć na siebie i nie wiedzieć, czy ta przyszłość nadejdzie..."

"Magia w przekraczaniu granic polega na ryzykowaniu wszystkiego dla marzenia, w które nie wierzy nikt prócz Nas samych..."

"W życiu każdego, tylko raz pojawia się odpowiednia osoba, która będzie niemalże idealnym partnerem... Niemalże, gdyż nie ma ideałów... A osoba ta, może być nudna, niezdarna, nieśmiała zołzowata itp, ale zawsze będzie można na Nią liczyć w każdej sytuacji, zawsze będzie można na Niej polegać... Nie będzie chciała ranić... Z taką osobą będzie jak w przysłowiowym niebie... Każda inna przyniesie ból w mniejszej lub większej dawce... Należy to dostrzec, bo później nie ma powrotów..."

"Naprawdę samotni ludzie są najmilsi, najsmutniejsi mają najpiękniejszy uśmiech, a najbardziej pokrzywdzeni są najmądrzejsi, a wszystko dlatego, że nie chcą widzieć, jak inni cierpią podobnie jak Oni sami..."




Dzień, w którym miałem zakończyć swoją egzystencję:

Liczmy od Północy tego dnia... W nocy nie spałem, kończyłem posta na laptopie brata... O 6:00 miałem wstawać na bieg, na który czekałem tyle czasu... To miało być zwieńczenie mojego momentu na tym świecie... Dokańczając post gdzieś około 3:00 położyłem się spać, by jako tako być na siłach... Wstałem ze wszystkimi, z bratem, Jego dziewczyną, no i mamą... Czekaliśmy jeszcze na przyjaciółkę, która była gotowa minimalnie przed nami... Spakowani, myśląc, że wzięliśmy już wszystko, wyjechaliśmy do miejscowości, w której odbywały się zawody... Ja myślami ogólnie będąc w cholernym pustostanie, pojawiałem się momentami na "spotkaniu", by oddać hołd Chesterowi, który był w ten sam dzień... Później, nie było nic przede mną... Podczas przygotowań, już około godziny startowej końcówkami mentalnych sił udawałem, że jestem wesoły i pełen pozytywnej energii, jednak w ogóle Jej nie miałem, byłem wyczerpany, wyssany z jakiejkolwiek energii do życia... W myślach, miałem Chestera, z którym rozmawiam i, którego nie proszę o pomoc, ale proszę o przebaczenie... W samochodzie zostałem najdłużej, prosiłem, by inni poszli beze mnie, bo niby się jeszcze przebierałem, a tak naprawdę chciałem usłyszeć jeszcze głos Chaza, choć przez sekundę i w myślach odtwarzałem Jego głos, jak jeszcze byłem na koncercie... Włączyłem na krótką chwilę nagranie z koncertu... Łza sama uciekła z mojego oka... Wyszedłem z samochodu i dogoniłem ich... Mało mówiłem, a gdy się już się odezwałem to pozornie byłem wesoły, choć i tak ciężko szło mi udawanie bycia pełnym sił... Mama przed startem chciała zrobić kilka zdjęć już na początku rozgrzewki... Na zdjęciach widać po przypatrzeniu się, że w środku odbywa się we mnie walka z samym sobą... Odliczanie do startu... W tym momencie myślami byłem z Chesterem... Patrzyłem w Niebo i gestem dłoni zbierałem energię jaką mi dawał... Tylko dzięki temu "ładowaniu się" miałem ochotę,by dokończyć bieg... Po starcie który był ciężki, przyszła mi do głowy symbolika... Każda przeszkoda była symboliczna, np niesienie 30kg worków kamieni na plecach, było symboliką brzemienia jakim jest kłamstwo... Im dłużej się żyje w kłamstwie tym bardziej ciąży worek i niesie się go dłużej... Przykładem chodzenia po belce z huśtawką, była symboliką zachowania stabilności emocjonalnej... W martwym punkcie należy powoli schodzić, a nie biec z impetem, bo można upaść, tak jak z emocjami, nie wolno wybuchać, tylko stopniowo dać sobie upust emocjom, bo później można tego żałować i nie będzie powrotu...  Cały czas, gdy biegłem patrzyłem w niebo i wyciągałem ręce... Do Chaza, by dał mi siłę, bo sam nie dałbym rady... Cały czas wykonywałem ten gest wyciągania ręki do nieba, po każdej przeszkodzie mówiłem pod nosem "Who cares if One More Light goes out... I do..." i palec wskazujący, w tym momencie kierowałem w górę... Jako gest szacunku... Z każdą przeszkodą powinno być coraz ciężej, biorąc pod uwagę, że pomagałem jeszcze przy pokonywaniu przeszkód Pauli, Kubie i Asi... Nie było ciężej, bo dzięki sile jaką dostawałem od Chestera i na myśl o spotkaniu w celu oddania hołdu Chazowi było mi łatwiej i lżej... Biegliśmy razem, w końcu to ja zacząłem motywować innych, by próbowali dawać radę i pomagałem najlepiej, jak potrafiłem... Najbardziej zapadła mi w pamięć przeszkoda zwana "Świętą Barbarą", była to ściana z dwoma kamieniami na belce, po której trzeba było się wspiąć, miała wysokość około 5m... Byłem jedyną osobą z naszej grupy, która dała radę się tam wspiąć... Gdy byłem na górze, nie mając się o co zaprzeć, podawałem rękę pozostałym, by próbować ich wciągnąć... Nigdy chyba tak głośno nie krzyczałem przy ludziach... Wymagało to bardzo dużo siły i skupienia, by nie upaść, bo mogło się to skończyć tragicznie... Udało się... Trochę było to wyczerpujące, jednak motywacja i cel jaki miałem czyli oddanie w ten sposób hołdu Chesterowi w taki mój sposób, nie pozwoliły, bym przegrał... Walczyłem do końca, mimo bólu, mimo tego, że było mi zimno... Pod koniec było najtrudniej, bo nie było ani chwili odpoczynku, tylko przeszkoda na przeszkodzie... Wszystkie siły jakie miałem włożyłem w pokonanie tych przeszkód i przekroczenie linii mety... Brat pomógł mi trochę przy pewnych przeszkodach, a ja pomogłem Jemu i jeszcze Pauli... Przekroczyliśmy linię mety... Na koniec mieliśmy wszyscy krzyknąć "One More Light", jednak to nie wypaliło, ja krzyczałem w duchu i dziękowałem Chesterowi, że dał mi siłę, oraz doprowadził do mety... Poszliśmy od razu po tym zrobić jakieś zdjęcia, na takiej "Ścianie Zwycięstwa"... Mama zrobiła kilka zdjęć... W zasadzie na żadnym z Nich nie patrze w obiektyw, tylko dziękuje Chazowi trzymając rękę w górze... W myślach miałem obraz, że trzyma mnie za rękę i mówi, żebym się trzymał... Po wszystkim poszliśmy do samochodu i przebieraliśmy się, bo musieliśmy pojechać do wujka w celu ogarnięcia się i jazdy do domu, uprzednio jeszcze wstępując na Hołd Chestera w Krakowie... Dojechaliśmy do wujka i wszyscy mieli w dupie to spotkanie, które było dla mnie naprawdę ważne... Wszyscy robili wszystko powoli, nagle musieli ogarniać dużo rzeczy, nagle znalazło się wszystkiego tak wiele... Pisałem wtedy do osób, które były na tym spotkaniu... Ono się zaczęło, a ja byłem jeszcze u Wujka... Nawet nie wyjechaliśmy... Te osoby chciały się ze mną spotkać... Czekali specjalnie na mnie... Gdy u Wujka pozostali się w końcu zebrali, żyłem tylko tym, że mogę w końcu się spotkać z tamtymi osobami, jednak z każdą minutą szanse malały, bo przecież nikt nie będzie tyle czekał... Przez całą drogę pisałem z osobą, która chciała się spotkać ze mną najbardziej i powiedziała, że poczeka, choćby nie wiem co... W końcu dojechaliśmy do Krakowa, szybko wysiadłem i szedłem w stronę miejsca spotkania... Było prawie po wszystkim... Zostało 7 osób... Zostali dla mnie, byśmy mogli odśpiewać "One More Light", na które tak bardzo czekałem... Po odśpiewaniu ludzie rozeszli się... Zostało 3 osoby, w tym jedna z osób, które chciały mnie poznać i czekały... Nie było tej osoby, z którą najbardziej chciałem się spotkać i porozmawiać tak osobiście... Rozmawiałem, będąc myślami, gdzie jest ta osoba i czy czasem nie pojechała, bo zbyt długo czekała... W duchu obwiniałem się, że zawiodłem Ją... Jednak po chwili rozmowy pojawiła się uprzednio SMS'ując czy to ja stoję w krótkich spodenkach pod muralem... W końcu Ją zobaczyłem i na powitanie przytuliłem... Nie spodziewała się tego... Tą osobą była Angelika... Chwilkę porozmawialiśmy, miałem bardzo mało czasu, bo rodzinka chciała szybko jechać do domu... W trakcie rozmowy, pojawiła się i włączyła do dyskusji taka jedna Magda... Uwierzcie mi, Ona mogłaby rozmawiać nawet sama ze sobą... Głównie ona mówiła, w zasadzie prowadziła monolog... Nie mieliśmy czasu, by porozmawiać z Angel tak, jak naprawdę chcieliśmy... Gdy już musiałem iść, Angel zatrzymała mnie na chwilę, mówiąc, że coś dla mnie ma... Wyciągnęła ze swojego plecaka coś niezwykłego... Coś co mnie poruszyło, jednak nie wiedziałem jak to okazać, więc szybko Ją przytuliłem... To było coś miłego, co nie spotkało mnie bardzo długo... Dostałem coś niespodziewanie, od naprawdę wspaniałej osoby... Rysunek wyglądał niesamowicie, popatrzyłem i powiedziałem tylko, "Naprawdę Ci dziękuję, masz niesamowity talent, jesteś wielka! Nie wiem co powiedzieć... Naprawdę dziękuję...", przytuliłem Angel ponownie... Poczułem wtedy, obecność Chestera... Złe myśli przy Niej ustały... W momencie przytulenia... Podczas całego dnia, gdzie nie mogłem odgonić tych myśli, przy Angel nie musiałem się martwić... Poszedłem do samochodu... Pojechaliśmy do domu... Pisałem z Angel całą drogę, bo również zmykała do domu... Gdy padła mi bateria 30 min od domu, patrzyłem tylko na rysunek... Patrzyłem i patrzyłem, był cudowny! Nie mogłem po prostu się oderwać... Byłem jak w transie, patrzyłem na rysunek i odtwarzałem moment, gdy Angel wyjmowała go z plecaka... Naprawdę dużo pracy musiało Ją to kosztować... I tak po prostu mi go dała... Ten rysunek to naprawdę coś wspaniałego i bezcennego! Cały czas miałem ten moment w głowie i uśmiechałem się... Gdy wróciłem do domu, poszedłem się rozpakować i umyć... Gdy wyszedłem, zacząłem ścielić łóżko, jednak nie dokończyłem, bo wziąłem do ręki rysunek... Zacząłem płakać... Patrzyłem na rysunek i łzy spływały mi po policzkach... Każdy zaczął pytać co się stało, a ja odpowiadałem podciągając nosem, że ten rysunek jest wspaniały i jest w nim "Serce"... Płakałem ze szczęścia, bo Angel obdarowała mnie czymś wyjątkowym... Pokazała swój talent i "magię ołówka", w tak niesamowicie piękny sposób... Napisałem to wtedy Angel, że się popłakałem ze szczęścia... Odpisała, że też płacze, bo jestem jedyną osobą , która tak zareagowała, na Jej rysunek, bo zazwyczaj rysuje dla siebie... Pisaliśmy do późnej godziny... W końcu poszedłem spać i odzyskałem ochotę, by obudzić się kolejnego dnia... Tak skończył się dzień w którym, poznałem mojego Aniołka... Najwspanialszą osobę jaką mogłem poznać po odejściu Chestera... Byliśmy zawsze dla siebie odkąd się poznaliśmy... Ja dla Niej, Ona dla mnie... Kocham Ją... Niewyobrażalnie mocno... Naprawdę cieszę się, że 22 Września pierwszy raz odważyłem się Ją pocałować... Pod gwiazdą... Najjaśniejszą na niebie... Wierzymy, że to był Chester i patrzył na Nas z uśmiechem... Przytuliłem Ją i dziękowałem, że dodała mi odwagi... Cieszyliśmy się oboje, że doszło do tego... Chester Nas połączył... Od tamtej chwili, od pierwszego spotkania, chciałem żyć, chciałem naprawdę walczyć... "Dopóki nie poznałem Ciebie, nie wiedziałem, że tak bardzo można chcieć o kogoś walczyć..."




Muszę powiedzieć, że dodając zdjęcia z moim Aniołkiem czuje się taki przepełniony spokojem, bo nawet na blogu jest ze mną duszą... Wizualizacja Jej tutaj, jest tego symbolem... Na początku ten post miał być inny, jednak coś się ostatnio wydarzyło w moim życiu, co bardzo mnie dotknęło... Do tego przejdę poniżej... 



"Moje myśli opiekują się Tobą... Niezależnie czy bez Twojej, czy za Twoją zgodą... Zawsze myślami jestem tylko z Tobą..."


"Czasami nie mówisz "żegnaj" tylko raz... Powtarzasz to w kółko i w kółko i w kółko bez przerwy..." - Mike Shinoda - Over Again

"Są, rzeczy, które możemy mieć... Ale nie możemy ich zatrzymać... To, że tego nie widzisz... To nie znaczy, że tego nie ma..." - Linkin Park - One More Light


Może zacznę od krótkiej opowieści o moim Ojcu Chrzestnym, bo to tutaj jest najistotniejsze... Kiedy byłem mały, a dokładniej do momentu osiągnięcia przeze mnie 6 lat, wujek naprawdę był świetnym człowiekiem, pomagał niemalże przy wszystkim co robił Jego brat co przekładało się na polepszenie warunków sąsiadom wokół, co za tym idzie, mojej babci, Cioci i ogólnie naszej rodzinie, gdy przyjeżdżaliśmy o Niej... Mój Ojciec Chrzestny, był nieobecny w moim życiu aż do momentu, gdy miałem 16 lat... Dlaczego? Otóż już przechodzę do rzeczy... Gdy miałem 6 lat, wujek zniknął... Początkowo wmawiano mi, że wyjechał za granicę, później mi powiedziano, że się zatruł i przebywa w szpitalu... Gdzieś w wieku 12 lat, gdy byłem jeszcze w podstawówce, podczas gry w piłkę i patrzenia się na dom brata mojego wujek, zapytałem co z wujkiem, czy odzywał się ostatnio? Mój starszy brat, odpowiedział mi, że wujek "choruje na dusze"... Byłem bardzo domyślny, jak na mój wiek wtedy... Wiedziałem o co chodzi, nie wiedziałem jednak jaka jest skala Jego choroby... Uświadomiłem sobie w momencie, gdy się spotkaliśmy u Niego, gdy pozwolono Jego bratu zabrać go na przepustkę dwu tygodniową do Jego domu... Ja chciałem się z Nim zobaczyć po tak długim czasie i dobrze się złożyło, bo mój Ojciec Chrzestny chciał tego samego... Podczas pierwszego spojrzenia na Niego i próby podania dłoni, byłem przerażony... Wujek wyglądał bardzo staro, wyglądał źle... Dlaczego tak wyglądał? Ponieważ przyjmował leki, które niestety tak na Niego działały... Mój wujek cierpiał na schizofrenię i chorobę afektywną dwubiegunową...Jego choroby wzięły się z tego, że przez swoje życie widział naocznie zbyt wiele śmierci swoich najbliższych... Rodziców, braci... Jego psychika byłą narażona na naprawdę bardzo potężną dawkę negatywów... Ostatecznie, Jego psychika została zniszczona... By Ją podratować, brał leki, których efektami ubocznymi, było również "niszczenie ciała"... Gdy już usiedliśmy przy herbacie, zaczęliśmy rozmawiać... Wujek zawsze miał przy sobie swój worek... Worek w którym były leki... Brał Je regularnie... Rozmawialiśmy o tym co się działo u mnie przez te lata, jak mi idzie szkoła, co chciałbym robić później... Głównym tematem tak naprawdę była przeszłość... Pytałem jak wujek funkcjonował i funkcjonuje od momentu pojawienia się tych chorób... Opowiadał mi o tym spokojnie, o Jego "nudnej codzienności"... Jak to wstając rano, wychodził na posiłek, miał zajęcia z terapeutami i kolegami z ośrodka, wychodził na spacer, potem, szedł na obiad, czytał książki, rozmawiał z kolegami z oddziału... Wieczór to kolacja i telewizja, a potem wczesny sen, bo musiał przyjmować leki, by funkcjonować "wg grafiku"... Pytał mnie często czym się interesuje, czym się zajmuje na co dzień... Wujek pamiętał o mnie tylko tyle, że jestem Jego Chrześniakiem... Tylko tyle... Nie pamiętał mnie nawet, jak wyglądałem... To przykre jak choroba wpłynęła na Jego pamięć... Ale przechodzę do dalszej opowieści... Opowiadałem o tym, a On słuchał, jakby z widoczną pasją... Naprawdę interesowało Go to, o czym mówiłem, miło było mi to dostrzec... Na to spotkanie byłem przygotowany, bo przyniosłem swoje dyplomy i medale oraz puchary w plecaku, by się pochwalić i pokazać moje widoczne sukcesy w pewnych dyscyplinach... Nieważne czy naukowych czy sportowych... Wujek naprawdę się z tego cieszył, drążył temat, chciał o tym słuchać, naprawdę chciał o tym słuchać, nie czułem przy Nim tego, jakby go zaczęło nudzić moje gadanie... Nasze spotkanie dobiegało końca, bo Wujek szykował się do spania... Nie mógł zaburzyć "swojego grafiku prawidłowego funkcjonowania"... Przykro było mi patrzeć na Jego pożegnanie, bo widać po Nim było, że chciałby jeszcze porozmawiać, ale niestety nie mógł... Jego cykl dnia nie był możliwy niestety do miany, to było już w Nim tak jakby zaprogramowane... Czekałem na kolejne spotkanie z niecierpliwością... Gdy do kolejnego spotkania doszło, to skupiłem się bardziej na rozmowie o Nim i o tym, czy możliwy byłby Jego wypis z zakładu na stałe, by mógł wrócić tutaj... Popijaliśmy Jego ulubiony napój, Coca-Cole... Hehe, nie było dnia, w którym nie wypiłby, chociaż jednej całej butelki na jeden dzień... Pamiętam, że wtedy siedział również w swojej czapeczce przesiąkniętej papierosami, czerwona czapka z Marlboro... Strasznie przykre było dla mnie to, co opowiadał, ale z drugiej strony, było to intrygujące... A mianowicie, intrygujące i ciekawe było to, z jakim Wujek mówił spokojem o tym wszystkim, Jego dystans do tego, do Jego choroby... Wspomniał, że jeśli chciałby tu wrócić, to Jego brat musiałby podpisać odpowiednie dokumenty, ale wiązałoby się to również z ryzykiem, że, gdyby Wujek zapomniał wziąć leków, to epizody maniakalne mogłyby się odbić na zdrowiu i życiu córek Jego brata, które były malutkie... To przykre, a jednak Wujek opowiadał o tym bardzo spokojnie i nie miał za złe bratu, że nie podpisze owych dokumentów, bo miał tego świadomość, że niestety, ale nie może być pewny, co do ryzyka skrzywdzenia kogokolwiek, jeśli zapomniałby leków... Przy Jego opowieści aż łza mi pociekła... Nie dałem rady tego ukryć, powiedział mi wtedy, że nie ma nad czym płakać, bo sztuka polega na nabieraniu dystansu w najgorszych aspektach... Wujek był dla mnie wzorem co do tego trzymania dystansu do samego siebie i do patrzenia na innych z tej drugiej strony... Z ich perspektywy, bo nie wszystko jest niestety widoczne na pierwszy rzut oka... Po tym drugim spotkaniu poczułem ulgę, bo dowiedziałem się istotnych rzeczy i odpowiedzi na pytania, które mnie dręczyły od bardzo dawna... Było jedno pytanie, na które mimo Jego spokoju nie wiedziałem jak zareagować, bo byłem wtedy zły na babcię i jednocześnie współczułem bardzo Wujkowi, a mianowicie... Na pytanie "Czemu nie przyszedł, by Wujek porozmawiać i poprzebywać trochę u mojej babci?" odpowiedział spokojnie "No, bo co tam po mnie? Jestem tam niemile widziany przez Twoją Babcię, a moją Ciocię... Zbyt dużo krzywdy wyrządziłem Twojej Cioci i Babci... Ja sobie tu siedzę popijam Coca-Colę i, jak Sławek coś chce, to przynajmniej mogę się przydać pomagając Mu... Tam inni będą się źle ze mną czuć..." Te słowa mam w głowie... Całą Jego wypowiedź... Widać jak człowiek w środku jest rozbity, a mimo to, spokojnie wszystko przyjmuje i opowiada o tym... To jest naprawdę wspaniałe... Dla mnie wręcz sztuka, ten dystans... Nasze kolejne spotkanie było bardziej szczęśliwym przypadkiem, bo pracowaliśmy i pomagaliśmy Jego bratu montować panele fotowoltaiczne na duchu... W międzyczasie pracy, rozmawialiśmy co się działo od naszego ostatniego spotkania... Cieszyłem się, jak mój Ojciec Chrzestny słuchał mojego gadulstwa i chciał słyszeć jeszcze więcej... Heh, to zabawne, bo zazwyczaj jestem nieśmiały, ale przy Nim czułem się tak swobodniej... To było nasze ostatnie spotkanie... Było Ono początkiem października 2016 roku... Przez okres od wtedy, aż do teraz nazbierało się naprawdę wiele rzeczy, o których chciałem porozmawiać z Nim, z nikim więcej jeśli chodzi o dorosłych... Walczył ze swoimi demonami codziennie, twardo próbował się Im przeciwstawić, jednak One czekając w ukryciu w końcu zaatakowały go ostatecznie... Mój Ojciec Chrzestny był w moich oczach niezwykle silnym człowiekiem, żyjąc z takimi schorzeniami tak długo...
"On był mi naprawdę bardzo bliski... Niestety, ale z ciężkim sercem muszę powiedzieć, że już Go nie ma... Wczoraj ostatni raz się z Nim pożegnałem... Z Ojcem chrzestnym, który nie zawsze był obok, ale był bliżej, niż niektóre osoby znajdujące się niedaleko mnie... Tyle słów chciałem z nim zamienić, tyle chciałem opowiedzieć... Własne demony Go niszczyły i niestety... Ale były za mocne i wypełniły swój cel... Spoczywaj w pokoju, jesteś już wolny Wujku... Pisząc tego posta chciałem Ci podziękować, za Twoją osobowość i pokazanie mi, jak dobrym człowiekiem można być, mimo życia na smyczy własnych demonów..."
Bycie dobrym człowiekiem kosztuje dokładnie 0.00 jakiejkolwiek waluty... Więc do dzieła, należy po tę dobroć sięgnąć i Ją okazywać, bo można na tym tylko zyskać... 


 Napisałem coś, czym chciałem się z Wami wszystkimi podzielić... Wiele w tym metafor, wiele istotnych informacji zawartych między wierszami... Jak to zwykle ze mną bywa, wszystko między wierszami, bo nie potrafię mówić wprost, bo po prostu dla mnie coś ważnego, musi być przekazane w formie domyślania się, bo wtedy traktuje to inaczej... Tak, że jeśli ktoś naprawdę chce, to zrozumie przekaz... Nie podaje się pewnych rzeczy od razu na tacy...

"Wśród własnych nieświadomości,
Gdzie przez skórę i kości,
Rozchodzą się, złe wiadomości,
O Przyjaźni i miłości,
Otrząśnij się! Daj upust swej złości,
Wielu ludzi Ci może po prostu zazdrości,
Może dlatego próbują Ci zniszczyć życie, 
Przez to siedzisz w swoim pokoju, tak cicho i skrycie...
Będąc na "Dna Szczycie",
Przy pewnym już osobowości zgrzycie,
Czekając na okazję na duszy odkrycie,
Czując ciągłe przygnębienie,
Które wypełnia całe ciało zmęczeniem,
Skazując umysł na całkowite zatracenie,
Słysząc to "niesłyszalne" wrzeszczenie,
Które zdołować ma Ciebie pragnienie,
I to nie na własne życzenie,
Kumulując ból i cierpienie... 
Odpowiednią kuracją, leczeniem,
Jest muzyki brzmienie,
Gdzie dusza zostanie wprawiona w pozytywne drżenie,
Docierają wtedy do Niej "Słońca" promienie,
Tłumiące wszechogarniające cienie,
Powodujące negatywów przyćmienie...
Będzie brzmieć, aż do całkowitego rozświetlenia,
Nie pozwoli, by negatywy, doprowadziły do całkowitego zniewolenia..." - By "Light Of The Infinity" [Kacper]



Byłem popychadłem, więźniem własnych uczuć... I mimo, że szedłem do przodu, to nie byłem nawet o krok bliżej celu...


Wspomnienia załamują grunt pod Twoimi nogami... 

Może powinienem być bardziej wdzięczny, że musiałem obserwować to wszystko, jak schodzi na dno... Trzymanie się tak mocno krawędzi jest bolesne, ale nie mogę tego zignorować , wiem to... 


Mamo... Chciałbym usiąść na przeciwko Ciebie i porozmawiać z Tobą tak szczerze, jak nigdy... Powiedzieć Ci co się działo przez całe moje życie... Że tak naprawdę nie znasz swojego syna i nie wiesz ile bólu niesie na swoich barkach... Jak mocną ma psychikę... Nie mam tyle odwagi, nigdy nie byliśmy na tyle blisko, bym mógł się tak otworzyć...