Obserwatorzy

Translate

wtorek, 15 sierpnia 2017

"The Way..." Zapadający mrok...



Już nie zależy mi na szkole [Nie mam po co się uczyć, skoro i tak już niedługo mnie nie będzie, nie ma to żadnego znaczenia, to będzie stratą czasu, a jego jest niewiele...] Nie zależy mi na niczym, nie mam ochoty żyć, właściwie ja już nie żyje... Jeśli to czytacie to musicie to wiedzieć, ja już nie żyje, moje życie dobiegło właśnie końca... Moje życie się skończyło, już tylko i wyłącznie egzystuje, a i egzystencja długo nie potrwa, już mam wszystko zaplanowane, wszystko krok po kroku... W nocy nie sypiam, bo nie daje rady choćbym chciał... Ten ból jest nie do wytrzymania... Jeśli już jakimś cudem zasnę, z tego całego przemęczenia, to śnią mi się koszmary, przerażające koszmary... Nie mogę tego znieść... Zamiast tracić czas w nocy, gdy nie śpię, zacząłem wszystko planować... Plan na wielką skalę, podobny do planów Michaela Scofielda, z jedną różnica... Oprócz tej jedynej różnicy, mój plan i jego plany bardzo się pokrywają, są dokładnie przemyślane, są zabezpieczone przez "Plany awaryjne", przygotowane na każdą ewentualność... Cała instrukcja jest w jednym miejscu... Wszystko jest napisane czarno na białym, co trzeba zrobić krok po kroku... Ta jedyna różnica polega na Tym, że Michael planował, by ocalić życie i je przywrócić, a ja planuję, by to życie odebrać... Zostałem postawiony w takiej sytuacji, że nie istnieje żadne inne wyjście, niż odebranie tego życia... Nie da się tego cofnąć, a przynajmniej ja nie mogę, jedyne inne wyjście jest w rękach innej osoby... Mój podarowany Jej czas, którego nie odzyskam, podarowane wszelkie dobra, które nie były żadnymi błahostkami, były prezentami z ukrytą wiadomością, prostą i jednocześnie skomplikowaną... Tych dóbr też nie odzyskam... [Nie zarabiam zbyt wiele, właściwie, to nie zarabiam wcale, kieszonkowe nie jest duże, ale jednak, mimo, że zbierałem na coś tak długo i tak wiele, to wolałem podarować to tamtej osobie... Wszystko co miałem, na co tyle zbierałem, wolałem dać Jej...] Podarowałem tej osobie również całe serce i bezgraniczne zaufanie... Ich też nie odzyskam, niczego nie odzyskam... Zostałem z niczym, bo mój cały świat został unicestwiony, gdzieś tam w przestrzeni bólu i cierpienia, jeszcze znajduje się ja, wycieńczony, egzystujący tylko dzięki malutkiej iskierce nadziei... Mój zegar tyka, czasu pozostało niewiele... To wszystko jest jak rewolwer przy mojej głowie, wystrzeli równo z ostatnią sekundą mojej marnej, żałosnej, nic nie znaczącej egzystencji...



A więc to koniec, nikt już tego nie zatrzyma... Nikt mnie nie ocali... Przez moment wierzyłem, że jestem dobrym człowiekiem, jednak się myliłem... Wiem tylko jedno... Że nikt nigdy nie poświęciłby się tak jak ja, nikt tak bardzo, by nie kochał jak ja, łączyło nas dosłownie wszystko, okazałem całą dobroć jaką miałem, wspierałem każdego dnia, każdego dnia mówiłem te magiczne słowa, każdego dnia starałem się dawać uśmiech, w każdą noc starałem się obdarowywać ciepłem, spokojem i bezpieczeństwem... W każdej sekundzie myślałem tylko i wyłącznie o Niej... Każdy moment dawałem całkowicie Jej, jeżeli tylko mogłem, zawsze byłem dla Niej... Nikt się tak nie poświęci, nikt nie będzie tak szczery i z nikim nie będzie tyle łączyło... Te same filmy, te same myśli, to samo rozumienie świata, bardzo podobne przeszłości, oraz wspólne upodobania... Wszystko nas łączyło... To wszystko zostało zniszczone, przez człowieka, który od tak się pojawił i zagarnął wszystko dla siebie, który odpowiednio zmanipulował i przekreślił wszystko dwóm najbardziej kochającym się osobom... 


Mógłbym się zemścić, naprawdę mógłbym, bo mam czym szantażować, oraz nie bałbym się nikogo zabić, ale nie zrobię tego... To byłoby nieczyste zagranie... Egzystuje jeszcze tylko i wyłącznie ze względu na brata, który zapłacił duże pieniądze na wyścig, na który chciał jechać ze mną... Przy okazji spotkam się ostatni raz z tymi, którzy są mi bliscy, bo po tym, zacznę realizować plan... Nieskazitelny i najbardziej przemyślany w moim życiu... 




***Ten post był pisany przed 20 Lipca... Po tym wiele się zmieniło i parę rzeczy stało się mniej priorytetowych...

"Jego czas skończy się szybciej niż myśli... Zabiorę go ze sobą, jeśli będę musiał..."

4 komentarze:

  1. 19 lat to chyba za mało żeby decydować się na taki krok, wiesz lub nie ale życie nie kończy się na jednej miłości, kiedyś to zrozumiesz i będziesz się śmiać z tego jak mogłeś być taki niemądry. Gdybyś chciał pogadać pisz śmiało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o post, to był on pisany przed pewnymi wydarzeniami. (Napisane czerwonym kolorem) To nie jest powód do niczego. Nie chodzi o koniec na jednej miłości.

      Usuń
  2. Czyli niepotrzebnie się martwię?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń