Obserwatorzy

Translate

piątek, 18 maja 2018

"Post Traumatic"... Część pierwsza "Czasami nie mówisz żegnaj tylko raz... Czasami mówisz to w kółko bez końca..."...


Nadszedł czas, bym już napisał o płycie, jaką wydał Mike, po śmierci Chestera... Jego osobistą płytę, którą chciał się podzielić ze światem... Odczuciami, które też mają na celu leczyć duszę i wyciągać z rąk negatywów, a nie wpychać w te łapska... W styczniu Mike wydał EP'kę, na której były 3 utwory... Te utwory całokształtnie były przyjemnym doświadczeniem... Rap, śpiew, gitary elektronika, video... Wszystko zrobił Mike i wyszło mu to genialnie... To naprawdę Geniusz i sprostał jednemu z najtrudniejszych wyzwań, czyli kontynuowaniu tworzeniu i to jeszcze w tak wspaniały sposób... Dzieleniem się osobistymi przeżyciami, emocjonalnością... Ukazana właśnie w tych utworach emocjonalność, to najważniejszy element, bo wiele ludzi może się z tym utożsamiać... Pierwszy utwór na EP'ce Mike'a to "Place To Start", utwór krótki... Jest niepowtarzalny, ponieważ nie ma specjalnie refrenu, zwrotek czy coś... To jakby po prostu przepisane myśli po kilku dniach i zaśpiewane w świetny sposób, pomieszane z Rapem... Świetny utwór na rozmyślania, gdy siedzi się samemu w domu i próbuje się coś zacząć robić... Lub właśnie próbowanie robienia czegoś, co robiło się z kimś, kto odszedł bezpowrotnie... Np robienie narzędzi i majsterkowanie z dziadkiem, który odszedł... Zawsze było to zajęcie, które utożsamiało się właśnie z Nim na ten przykład... Teraz nie da się tego robić, bo jest pewna blokada, którą może pomóc pokonać ten właśnie utwór, wystarczy wsłuchać się w słowa i dać się porwać też kontemplacyjnej melodii... Kolejnym utworem jaki pojawił się na EP'ce to utwór "Over Again"... Mike napisał pierwszą zwrotkę w dzień koncertu na cześć Chestera... Dzień, który cały czas tkwi w mojej pamięci i ukazuje się bardziej wyraziście, gdy słucham tego utworu... Pierwsza zwrotka tej piosenki to odczucia przed koncertem, na jaki musiał, udać się Mike i chłopaki z zespołu... Druga zwrotka napisana została dzień po tym wydarzeniu i w Niej Mike wyraża swój częściowo gniew, ale też i smutek i żal... "Over Again" jest pochłonięty w rapie, dość agresywnym, energicznym, ale również w trochę smutnym... Taka, żałoba wyrażona Rapem... Refren jest pewną refleksją, która jest prawdziwa... "Czasami nie mówi się "żegnaj" tylko raz, czasami się powtarza to w kółko i w kółko..." te słowa, ten refren zawiera w sobie ważną sentencję, którą zrozumieć będą w stanie naprawdę załamani ludzie, po utracie kogoś bliskiego... "Over Again" jest utworem, który pomaga stanąć na nogi, po niewyobrażalnej stracie, pomaga się otrząsnąć, daje zrozumienie... Przy tym utworze przypominam sobie osoby mi bliskie, które straciłem... Chestera, Mojego Dziadzia, Mojego Ojca chrzestnego... Przypominam sobie co z Nimi robiłem , utożsamiam ten utwór właśnie z Nimi, jak spędzałem z nimi czas... Przypominam sobie te wspaniałe momenty i dzięki właśnie tej piosence, nie pozwalam zapomnieć Ich w moim sercu... Kolejny utwór, (który uważam za najlepszy i dopóki nie wyjdzie cała płyta, to do tamtej pory nie zmienię zdania) to utwór "Watching As I Fall"... Utwór rapowany w sposób wolniejszy niż "Over Again", ale ciągły i dynamiczny... Utwór, który dla mnie jest najlepiej wypełniony dźwiękami, bogato, bez niedosytu... Melodyjna struktura, jest dla mnie "palce lizać"... Mocna, elektroniczna, uderzająca, obdarzająca energią, porywająca, oraz fantastycznie nadająca się do wyładowania emocji... W utworze są dwie zwrotki napisane metaforycznie, bardzo złożone, rapowane... Są tam zawarte uczucia Mike'a związane z fanami, związane z przemyśleniami odnośnie koncertu, jaki miał miejsce w październiku, oraz z Jego twórczością... Przez ten utwór pozwolił uwolnić z siebie emocje związane z tym, jaką stratę poniósł świat, gdy odszedł Chester... Refren to wisienka na torcie, która jest po prostu przepyszna! Mike opisuje tam, metaforycznie, że stara się "upaść", by dostać się, gdzieś, gdzie nikt inny nie może, gdzieś gdzie odnajdzie nowe sposoby na twórczość i odpowiedzi, na pytania, zadawane przez Niego samego... Słowa w sposób jaki śpiewa, rapuje, przyciągają, bo porusza się po doskonałych falach dźwięku... Rytmika utworu jest utrzymana w nowoczesnym stylu, ale nie jest to styl powszechny, a zmodyfikowany przez Mike'a pod własne widzimisię i to, jest chyba najbardziej fantastyczna z rzeczy jakie zrobił tworząc ten utwór... Z opisów EP'ki przechodzimy do płyty Post Traumatic, w której zawierają się również utwory, o których pisałem wcześniej... Są One na samym otwarciu płyty, ponieważ Mike stworzył Je jako pierwsze... Na płycie ma znaleźć się 16 utworów, które są układane chronologicznie i jest to symbolika drogi... Droga przechodzenia przez traumatyczne przeżycia, przez utraty najbliższych osób, od zagubienia, do zyskiwania siły i mądrości po tej drodze... Czwarty utwór, jaki znajduje się na płycie, to "Nothing Makes Sense Anymore"... Utwór nie jest specjalnie bogaty w dźwięki... Melodia utrzymuje się praktycznie w tym samym tonie i rytmie przez cały utwór... Jest Ona spokojna, oparta na prostszych dźwiękach, co świetnie oddaje kontrast jeśli chodzi o słowa... Słowa to metaforyczne paradoksy, szczególnie widoczne w refrenie, które nakreślają uczucia Mike'a... Jak zwykle wszystko trafione w punkt... Tytuł mówi, że nic nie ma już sensu... W znaczeniu, jakie Mike chciał ukryć, chodzi o to, że nie potrafił, jak na tamten czas, odbić się od dna na jakie spadł... Gdy Mike wypuścił do sieci "Nothing Makes Sense Anymore", wypuścił równocześnie utwór noszący tytuł "Crossing The Line... Melodia utworu? Złożona została nakładającymi się na siebie warstwami dźwięku, ale tutaj, ten zabieg jaki zastosował Mike, wypadł znakomicie i perfekcyjnie... Z każdym refrenem, z każdą zwrotką pojawia się coraz więcej dźwięków... Progresywnie powiększające się bogactwo dźwiękowe... Ten utwór nie jest rapowany, jest On przez Mike'a śpiewany, spokojnie i czysto... Słowa w tym utworze wyrażają pewną mądrość, a konkretnie wiadomość, że jest wyjście, pozytywne wyjście z sytuacji, gdy kogoś tracimy... Nie zawsze trzeba dać się pochłaniać demonom... Można dać im głoś, dusić Je, dając upłynąć im z siebie... Dla Mike'a to właśnie śpiewanie, rapowanie, tworzenie muzyki i opowiadanie, o konkretnych uczuciach w danej chwili jest tym wyjściem... Utożsamiam się z tym utworem w tym momencie, ponieważ jestem na etapie swojego życia, w którym zmagam się ze swoimi demonami i właśnie świadomie, poprzez pisanie, nagrywanie swojego głosu pod wersje instrumentalne piosenek i montowanie filmów Video, daje upust emocjom, demonom i w ten sposób wygrywam... W zwrotkach i refrenie, Mike jakby rozmawia z fanami LP, którym chce uświadomić, że nie ma co się martwić, tylko starać się brnąć naprzód przez życie, bo Chester dużo Nas nauczył i z tą życiową wiedzą, jesteśmy w stanie sobie radzić, nawet w trudnych sytuacjach...Utwór, który uważałem za najsłabszy przez dłuższą ilość czasu to kolejny utwór na płycie, czyli "About You"... Rapowany utwór, potężnie elektroniczny... Ten utwór Mike stworzył wraz Blackbear'em... Struktura muzyczna, jest przeładowana elektronicznymi dźwiękami, wygenerowanymi bitami, które mnie osobiście w pewnych momentach wprawiają w niesmak... Ale najbardziej intrygujące nie są eksperymenty w strukturze muzycznej i melodyjnej... Najbardziej intrygująca jest geneza i słowa tego utworu... Dotyczą one tego, że Mike, gdy chciał napisać coś, co nie byłoby związane z Chesterem i to, w czym o Niego nie chodziło, to nagle okazywało się, że dotyczyło to Chaza i było to z Nim utożsamiane... Tak samo, gdybyśmy próbowali spacerować po ważnych dla Nas miejscach, po których chodziliśmy z bliskimi Nam osobami, to właśnie budzi wspomnienia i utożsamiamy te miejsca, właśnie z osobami, których już przy Nas nie ma... Gdy Mike' chciał napisać o demonach, o przykrych doświadczeniach, to wiedział, że to zawsze będzie związane z Chesterem... Słowa są tu najważniejsze, to One stanowią rdzeń tego utworu... Powiedziałem, że na początku uważałem ten utwór za najgorszy... Nie podobała mi się struktura muzyczna, ale gdy usłyszałem to na żywo, gdy po tym, przesłuchałem kilkanaście razy ten utwór, wsłuchałem się dokładniej, zacząłem wkraczać w ten świat, zawirowałem w tej przestrzeni, która mnie pochłaniała, skłaniając do wspomnień i rozmyślania, czy faktycznie teraz będę mówił, że coś co myślałem, że dotyczy tylko mnie, nie będzie dotyczyło również np Mojego Ojca Chrzestnego... W refrenie użyto paradoksu "Nawet gdy nic nie jest o Tobie, nagle wszystko jest o Tobie...", ten paradoks skłania do refleksji, na tle otaczającej rzeczywistości, oraz przeszłości odnoszącej się do miejsc, do czasu w jakich i w jakim spędzaliśmy czas z osobami, które są dla Nas ważne... W tym utworze, również słychać Blackbear'a, w trzeciej zwrotce... Sposób śpiewania jest niejednoznaczny, to śpiewany rap... Kolejny eksperymentalny zabieg Mike'a, który wyszedł! Kolejne utwory już wkrótce, a cały Post Traumatic, opiszę po 15 Czerwca...



Chciałem opowiedzieć jeszcze o transmisji pierwszego koncertu Mike'a, od czasów, gdy występował razem z chłopakami i przyjaciółmi na Hollywood Bowl... 12 Maja, Mike grał dwa koncerty których transmisje na żywo miałem okazję... Wstałem na pierwszą transmisję przed 1:00 w nocy... Oglądałem z zaciekawieniem co Mike wymyślił, oraz patrzyłem jak śpiewa, ile On ma w sobie siły, silnej woli, determinacji... Ten człowiek jest moim idolem, drugim zaraz po Chesterze... Zagrał utwory z Post Traumatic, ale również z Fort Minor i najważniejsze... Z Linkin Park... Na pierwszym koncercie publika była "betonowa"... Oczywiście zrozumiałe, bo tam Mike nie był najważniejszą gwiazdą wydarzenia, ale jednak... To smutne patrzeć, gdy grasz dla ludzi, a Oni mają to połowicznie gdzieś... Starasz się ze wszystkich sił i mało kto to docenia... Na tym koncercie set był skrócony, bo głównym daniem był drugi koncert... Tam już ludzie czekali głównie na Mike'a... Nie można było się zawieść, bo Mike zapewnił zastrzyk energii, parę niespodzianek, a chodzi mi tu o Joe Hahna i wokalistę zespołu One OK Rock... Joe wykonywał z Mike'em Castle Of Glass, a Taka, wykonywał Mashup, Waiting For The End/Where'd You Go... Wyszło to naprawdę znakomicie... Byłem naprawdę miło zaskoczony, bo nie spodziewałem się tego, jak i również, że Mike stał bez problemu na nogach mimo emocjonalnego rozbicia i do tego przekazywał energię innym osobom! To artysta o niezwykłym talencie... Nie... Źle powiedziałem... To talent w czystej postaci! Ten człowiek, robi wszystko, by kontynuować dzieło Chestera, chce, by LP mogło wrócić... I wierzę, że mu się uda, ma moje całkowite wsparcie, jak również wsparcie Mojego Aniołka... Wierzę, że wspiera Go również duża grupa, spośród fanów LP... 




Chciałbym zabrać głos jeszcze w sprawie tego, że nie każdy szanuje Mike'a i nie rozumie raczej Jego zadania i Jego intencji... Otóż wyjaśniam, jeśli ktoś uważa, że Mike to gwiazdorek, to jest w błędzie, ponieważ Mike robi wszystko co może, wszystko co w Jego mocy, by LP się nie kończyło, bo oznaczałoby to również zmarnowanie pracy Chestera, chłopaków, Ich projektu życia... Nazywanie się mniej wartościowym fanem przez to, że uważa się, że bez Chestera nie ma LP, to nie do końca prawda... Ale nazywanie się niemądrym, nierozumiejącym intencji i powinności Mike'a, w kierunku Jego solowej kariery, to będzie najbardziej trafne określenie... To głupstwo... Mike poprzez solową karierę, chce znaleźć odpowiedzi, na pytania co dalej z LP, jak przedstawią się na koncertach, co zaserwują fanom, jakie niespodzianki wymyślą... Jak kontynuują to dzieło... Chester nie był LP, LP tworzyła szóstka utalentowanych muzyków, Chester był Ich głosem, przyjacielem, bogiem wokalu... Nie On tworzył całe Linkin Park, On był Jego częścią... Dead By Sunrise, tu się zgodzę, to w zasadzie Chester, ale nie LP... LP to Chester, Mike, Joe, Brad, Rob, Dave... Nigdy nie jedna osoba, to jest jedność w Ich szóstce... Niby teraz są w piątkę, jednak jest duch Chestera, zawsze w Ich muzyce, jeśli zdecydują się kontynuować, tam zawsze będzie duch Chestera... Nie poprawne jest nazywanie się Soldier'em, jeśli skreśla się LP, bo Chester odszedł... Natomiast trzymanie się razem, posiadanie wiary w to, że dalej będą tworzyć, że dadzą radę, że Mike odnajdzie odpowiedzi na pytania, jakie Go dręczą będzie poprawnym działaniem i myśleniem... Mike'a i Jego teraźniejszą solową twórczość, jaką jest Post Traumatic, można określać symbolicznie, jako most między kolejną płytą LP... Jest to nowa droga, jaką mam nadzieje chłopaki powędrują i dadzą o sobie znać w świetnym stylu, jak zawsze...



Ostatnio rozmyślałem wraz z Moim Aniołkiem, nad koncertem Mike'a w Polsce... Takie mamy marzenie, pojawić się na Jego koncercie, nawet, jeśli niestety miałoby Go nie być w Polsce, a blisko naszego kraju, to pojedziemy i nic Nas nie zatrzyma... Choć dyskutowaliśmy ostatnio nawet nad dwoma, bo "jeden to za mało"... Jest również szansa na spotkanie z Nim i skorzystamy z tej szansy... Super by było, jeśli któreś z Nas, wylosowałoby spotkanie, osobiście moim marzeniem jest, żebyśmy mogli pójść razem... Jeśli, by się to udało, to pierwsze co bym zrobił, to podziękował Mike'owi, bo On też w dużej mierze, przyczynił się do tego, że jakoś uzupełnia mi muzyczną przestrzeń, od czasu, gdy Chester odszedł... Podziękowałbym Mu również za to, że tworzy, za to, że się stara, za to, że leczy duszę wielkiej rzeszy ludzi, którzy są wciąż pogrążeni śmiercią Chestera... Powiedziałbym, jak dużą rolę odegrał w moim życiu, a w zasadzie w tym etapie, w tym roku, po wypuszczeniu swoich solowych utworów... Swoją determinacją, pokazem silnej woli, ukazał mi też, że można odbić się od dna... Kompletnego dna... Jest moją inspiracją, dzięki Niemu w głównej mierze, zacząłem nagrywać głos pod wersje instrumentalne piosenek, "covery", montować filmiki, robić zdjęcia... Zainspirował mnie do czerpania przyjemności z artystycznych czynów... Jest jeszcze jedno co chciałbym Mu powiedzieć, a w zasadzie uświadomić... Chciałbym Mu uświadomić, że jest najbardziej utalentowanym człowiekiem na ziemi... Nie tylko najbardziej utalentowanym muzykiem, nie tylko najbardziej utalentowanym raperem, nie tylko najbardziej utalentowanym artystą, ale najbardziej utalentowaną osobą na świecie... Jest muzycznym lekarzem... Leczy mentalną stronę osobowości i wskazuje drogę... Tak, jak robił to Chester... Chester był jedyny w swoim rodzaju i nie pozwalał czuć się samemu, nie pozwalał upaść, a Mike, próbuje robić coś na Chestera podobieństwo...
 

"Spójrz suko co narobiłaś,
Spójrz do jakiego stanu mnie doprowadziłaś,
Tak wiele zła wyrządziłaś...
Cieszyło Cię, że to ja miałem to zło przypisane,
Nie wystarczały Ci moje przegrane,
Nawet przy dobrych momentach, musiałaś zjawić się Ty...
Mam dosyć już tej Twojej gry,
Zaczynam już być wściekły,
Przestałem uciekać, zacząłem walczyć o swoje,
Myślałaś, że to co moje, będzie również i Twoje,
To Cię zgubiło, ta pewność siebie,
Byłem tylko kolejną ofiarą dla Ciebie,
A raczej tak Ci się wydawało do tej pory,
Bo wskoczyłem, w końcu na właściwe tory...
 Jestem górą, ja rządzę, pogódź się z tym,
Po spalonych mostach do Ciebie pozostał tylko dym...
Chyba wystarczająco dałem Ci znać o sobie,
Więcej przez Ciebie krzywdy nikomu już nie zrobię...
Przyznaj się, nie udało Ci się, przegrałaś,
Tym razem rady sobie ze mną nie dałaś,
Nie licz, że to się zmieni,
Wychodzę z tych cholernych cieni,
Teraz rzeczywistość w jaśniejszych kolorach się mieni...
Więcej nic już nie wskórasz, wypierdalaj z mojego życia,
Nie mam już nic więcej do ukrycia,
Powiedziałem Ci już wszystko co chciałem,
To koniec... Wygrałem..."* - Light Of The Infinity [Kacper]


 
  
Wstrzymuję oddech i zamykam oczy i czekam na świt, ale nie ma światła...

Nawet jeśli nie chodzi o Ciebie, nagle teraz chodzi o Ciebie...
*Ten "pseudo-wiersz" przedstawia moją rozmowę z moją mroczną stroną...

piątek, 11 maja 2018

Szept, stale mówiący "Nie jesteś wystarczająco dobry, jesteś porażką..."


"Nigdy nie przepraszajcie, za pokazywanie waszych prawdziwych emocji, ani za rozmawianie o nich, bo pokazywanie szczerych emocji, jest symbolem siły..."

"Ludzie, których się kocha, zmienią Nas, rzeczy których się nauczymy, ukształtują Nas i nic na świecie nie będzie w stanie uciszyć głosu, który cały czas w Nas tkwi..."

"Niepewność to najprawdopodobniej najbardziej stresujące uczucie..."

"Wspierajcie swoich bliskich, słuchajcie Ich, zamknijcie się i otwórzcie Wasze serca i nie ignorujcie Ich... Takie to proste, a wystarczy, żeby zareagować, zanim będzie za późno..."

"Często człowiek się śmieje, by nie musiał płakać..."

"Nocą wraca się do wspomnień, myśli się o przyszłość i, obiecuje się sobie, że na dzień następny zrobi się to co się zaplanowało i żałuje się tego, co się zrobiło lub czego się nie zrobiło... Noc to czas, w którym zamiast spokojnie spać, rozważa się całe nasze życie..."

"Życie łamie najsilniejszych rzucając ich na kolana, żeby udowodnić, że mogą wstać..."


"Zdrowie, nie opiera się tylko na tym co jesz, ale opiera się również na tym, co mówisz i myślisz..." 

"Nigdy nie osądzajcie zachowania innych, jeśli nie poznaliście ich bólu i tego przez co musieli przejść..."

"Depresja, niepokój i ataki paniki nie są znakiem słabości, one pokazują, że było się silnym przez bardzo długi czas..."

"Blizny, których nie możecie zobaczyć są tymi, które najciężej się goją..." 

"Ludzie, którzy umierają poprzez samobójstwo nie chcą kończyć ze swoim życiem, tylko, chcą skończyć ze swoim bólem..."

"O tym kim jesteśmy nie decyduje wygląd, majątek, wykształcenie czy talent, ale to jak traktujemy drugiego człowieka..."

"Samobójstwo nie sprawia, że ból odejdzie w zapomnienie... On przejdzie na inną osobę..."

"W szkole uczymy się, że nie może być nam zimno, tylko, że jesteśmy odizolowani od ciepła, więc może nienawiść nie istnieje, tylko to izolacja od miłości..."

"Muzyka popowa często mówi, że wszystko jest w porządku, a rockowa muzyka, mówi, że wcale nie jest w porządku, ale możesz to zmienić..." 

"Czasami najmocniejsi ludzie z rana, są tymi, którzy płaczą zanim zasną..."



"Jeśli popatrzymy poza siebie, by znaleźć miłość i pokój, poniesiemy totalną klęskę... To idzie od Nas samych, z wewnątrz... Uczmy się na przykładach..." - Chester Bennington - 23.05.2017

Jak świat widzi osoba zmagająca się, z najmroczniejszą chorobą, która wyniszcza od środka, jak wyspecjalizowany szpieg i najsprytniejszy zabójca?... Powiem, jak to widzę z własnych doświadczeń... Depresja to uczucie jakbyście tonęli oddychając, nie z powodu wody, nie z powodu powietrza, lub tego, że w powietrzu brakuje tlenu... To coś, z czym moje ciało się musi mierzyć... Chodzi mi o to, że to uczucie, kiedy oddychacie i czujecie się, jakbyście tonęli, bo umysł mówi, że nie powinniście... To poczucie, jakbyście coś stracili, ale nie macie wskazówki, ani śladu, gdzie i kiedy ostatnio to mieliście i wtedy zdajecie sobie sprawę, że to, co straciliście, to Wy sami... To ciągły szept stale mówiący "Nie jesteś wystarczająco dobry, jesteś porażką, tylko każdemu przeszkadzasz, powinieneś odejść..." Człowiek z tym schorzeniem czuje bezradność wobec rzeczywistości i samego siebie... Człowiek z depresją może na przykład, pozornie jeść normalnie śniadanie, czasem się uśmiechnie, może się uczyć, może brać prysznic, ale problem polega na tym, że żadna z tych czynności wtedy, nie ma dla Niego żadnego sensu... Sprawia Ona, że nawet, gdy siedzimy w pełnym słońcu, gdzie nie ma chmur i tak człowiek czuje, jak spowija go wszechogarniający mrok, którego nie da rady rozświetlić... Kiedy człowiek cierpi na to schorzenie, nie kontroluje swoich myśli, to myśli kontrolują Jego, ale ludzie tego nie rozumieją i to bagatelizują, często nieświadomie ściągając na te osoby większy mrok, co sprawia, że panujące w ich umysłach demony przejmują kontrolę i niszczą człowieka na dobre... Uśmiech dla człowieka z tą chorobą będzie zawsze łatwiejszy, niż wyjaśnianie, dlaczego te osoby są smutne... Dla takich osób, w ludzkiej skórze ciężko jest żyć, dlatego tak często ją "otwierają"... Gdy człowiek z depresją mówi, że nie chce się zabić, w głowie ciągle ma myśli, że chce to zrobić, gdy mówi, że jest w porządku, to demony w Jego umyśle wmawiają, że wcale nie jest dobrze i człowiek w to wierzy i zaczyna tym żyć, jeśli mówi, że nie chce z nikim rozmawiać, to w głowie głośno odwołuje te słowa i chce się otworzyć, lecz nie potrafi, a jeśli mówi do kogoś, by odszedł w cholerę, to w głębi tego nie chce... Cierpienie osób z tą przeklętą chorobą, może być chwilami nie do zniesienia, a intensywne negatywne nastroje są diabelsko niebezpieczne, poczucie braku nadziei i wszechogarniającego nieszczęścia, może wzbudzać impulsy samobójcze... Depresja nie posiada żadnych odpowiedzi, nie ma końca, nie ma ulgi... Jeśli człowiek musi się zmagać z tym schorzeniem, jak również z wewnętrznym niepokojem, to wydaję się mu, że samobójstwo to najlepsze rozwiązanie, bo demony w Jego umyśle szepczą, że żadna osoba, nie chce go w swoim życiu i, że człowiek jest tylko problemem w codziennym życiu Jego bliskich i któregokolwiek z ludzi... Obojętność sprawia, że człowiek nie przejmuje się niczym, wewnętrzny niepokój sprawia, że przejmuje się wszystkim za bardzo, a posiadanie tych dwóch zachowań to właśnie pochłanianie się depresji... Nie wszystkie blizny da się zobaczyć i nie wszystkie blizny się goją... Czasami nie da się zobaczyć, jaki ból mogą czuć inni... Demony w umyśle wmawiają człowiekowi, że egoistyczne jest utrzymywać się przy życiu, że lepiej jest odejść, bo Jego życie jest szkodą dla innych... Depresja i niepokój wykańczają... Zawsze człowiek budzi się zmęczony, zawsze jest niespokojny i wyczerpany przejściem przez dzień i problemy dla Niego nigdy nie odchodzą, stają się wtedy większe i się mnożą, tworząc ich niewyobrażalnie wiele... Ból dla osób z tą chorobą, to nie znaczy dostać lanie, aż się zemdleje, ani nie znaczy rozcinania sobie stóp odłamkami szkła tak, że lekarz musi je zaszywać... Ból zaczyna się, gdy kłuje całe serce i zdaje się, że zaraz się przez to umrze, na dodatek, nie można nikomu zdradzić żadnego naszego sekretu... Ból sprawia, że nie chce się ruszać ani ręką, ani nogą, ani nawet przekręcać głowy na poduszce... Człowiek z depresją, bije się z myślami, które mówią takie rzeczy, jak "Pragnę odejść, jesteś niczym, każdy mnie nienawidzi" budzą się również pytania typu "Po co walczyć, skoro już przegrałem? Dlaczego ja taki jestem?"... Prowadzi w głowie rozmowę, jak np "Chodzę spać wcześnie [Łóżko mówi, że wcale nie śpi, tylko płacze całą noc], Jem regularnie i zdrowo [Żołądek mówi, że dawno już nie dostał jedzenia], Wszystko jest w porządku [Umysł mówi, że ta osoba jest beznadziejna, głupia i jest życiowym nieudacznikiem] Nie mam problemów, wszystko jest w porządku [ Mózg mówi wtedy, żeby ta osoba się w końcu zabiła]"... Osoba, która zmaga się z tym skurwysyństwem, gdy mówi "Wszystko w porządku" tak naprawdę w duszy krzyczy "Pomóż mi", gdy mówi, że jest Jej zimno, mówi przez to, że nie chce pokazywać swoich blizn, gdy mówi "Jestem zmęczona" to mówi przez to "Nie zniosę tego więcej"... Gdy ta osoba mówi, że jest Jej lepiej, to w głębi mówi, że nigdy nie było tak źle, a gdy mówi, że nic Jej nie jest, to mówi przez to, że chce umrzeć... Ja np czasami czuje, że nie utopie demonów znajdujących się w moim umyśle, ponieważ One wiedzą jak pływać, One dziko biegają po mojej głowie powodując, że moja głowa jest jak naładowana broń, a ja muszę "nacisnąć spust", żeby wszystko skończyć... Sprawia to, że widzę tylko jedno rozwiązanie, proces, którego nie dałoby się odwrócić, proces, który byłby całkowitym końcem... Myśli cały czas krążą po głowie z prędkością światła... Jedyne czego bym chciał to zamienić to życie na coś nowego... To powoduje ta przeklęta mentalna choroba... Perfekcyjnie wyniszczająca... Człowiek z depresją ma zablokowany dostęp do głowy i nic nie potrafi do Niego dotrzeć... Człowiek nie jest w stanie słuchać siebie samego... Podczas rozmów z innymi, podczas wychodzenia ze znajomymi, podczas spędzania czasu z rodziną, podczas pracy, podczas uśmiechu, głowa dyktuje pewne myśli i to przeszkadza, w codziennym funkcjonowaniu, to niszczy rzeczywistość i kształtuje w postać nie znikającego mroku... Depresja jest takim nowotworem zdrowia psychicznego i być może z takim "Rakiem" najciężej wygrać, mając na uwadze, że wiele ludzi nie rozumie osób, którzy są tą depresją dotknięci... Ta choroba sprawia, że człowiek boi się innych ludzi, mimo że Ich kocha... Pozornie osoba z depresją dla osób trzecich, wydaje się być normalnym człowiekiem , uśmiechającym się i normalnie rozmawiającym, lecz to jest już zewnętrzne oblicze tej osoby, ponieważ Ich dusza, już nie ma chęci żyć... Usta nie mają siły otwierać się do rozmowy, a oczy nie maja siły, by się otwierać... To stan, kiedy chcesz zamknąć oczy i usta i nie czuć już nic... Wszystkie mroczne myśli stają się częścią osobowości... To są dwa światy, ten zewnętrzny i ten wewnętrzny w Naszej głowie, gdzie wszystko się dzieje i w zależności jakie mamy przeżycia, problemy, to takie mamy myśli... To naprawdę bywa bardzo złe miejsce, gdzie życie wywraca się do góry nogami... Ciężko z tym żyć, kiedy nie mamy wokół siebie osób, które mają świadomość tego problemu... Można mieć kochającą rodzinę, ale kiedy jesteśmy sam na sam ze sobą, jest dramatycznie ciężko... Prawdą jest, że nikt nie jest w stanie Nas z tego wyciągnąć, tylko my sami musimy odnaleźć tą prawdziwą siłę i mieć wolę walki, lecz jednak kiedy mamy kogoś, kto potrafi Nas stamtąd wyciągać, kogoś, komu możemy się wygadać, to sprawia to, że jest łatwiej z tym żyć... Osoby, które mają taki problem muszą nauczyć się uciekać z Ich umysłu, gdy robi się gorąco w różny sposób, przez rysowanie, przez śpiewanie, przez robienie tego co ktoś uwielbia, kocha, aby nie pozostawać tam długo, bo jest to niszczące...Nie ważne, jak dobrze się macie, depresja sprawia, że każda sytuacja wydaję się bez wyjścia i nie ma już nadziei...



Depresja to imię demona... Ten demon to sukinsyn, który tylko szepcze do ucha same kłamstwa, w które nie powinno się wierzyć, jednak ten demon jest potężny i nie jest prosty do pokonania... 

 Najodważniejszą rzeczą jaką zrobiłem,
Było kontynuowanie życia, kiedy bardzo chciałem umrzeć,
W porę się wtedy obudziłem,
Bo mój umysł zaczął w tamtym momencie potwornie łżeć...
Wstawałem w każdy następny dzień,
Wyglądałem, jak tylko człowieka cień,
W mojej duszy palił się piekielny ogień,
 Przez ten dym w środku zacząłem się dusić,
Nic nie mogło go ugasić,
Aż w pewnym momencie odnalazłem sposób,
"Może coś napisać w kierunku tych osób?",
Zasypać ten cholerny, wykopywany od dawna przez siebie grób...
Miałem w sobie demony i stanąłem przed wyborem,
Albo będę je dusił w sobie, albo pozwolę im zabrać głos,
W ten sposób zacznę napełniać swoje życiem jaśniejszym kolorem,
Wyprowadzę w ich kierunku mocny i celny cios...
Może i nie jestem wzorem do naśladowania,
Jednak w bycie lepszym człowiekiem wkładam wszelkie starania,
Walczę i samemu sobie nie dam się już pochłonąć,
Sprawię, że demony w mojej głowie będą musiały utonąć...
Słońce wschodzi i rozświetla mrok,
To jest w końcu, w ten prawidłowy kierunek najważniejszy krok,
Nad tą przeszkodą, która stoi mi na drodze,
Nie ominę Jej, pokonam Ją, wykonam skok,
Wszyscy, którzy chcieliby bym przegrał, przeżyją szok,
Ich gorące chęci zdołowania mnie schłodze...
To wiadomość dla tych, którzy chcą zrobić coś głupiego,
Ku przestrodze,
Wstańcie i walczcie z tym co siedzi w Waszej głowie,
Bo te demony proponują, coś nieodwracalnego,
Cierpicie i nie chcecie, by inni Wasi bliscy też cierpieli,
Musicie walczyć, bo od tego też zależy Ich psychiczne zdrowie,
Walczcie i pokonajcie te demony, pokonajcie tych skurwieli... - Light Of The Infinity [Kacper]


Chester pomagał wszystkim kiedy żył... Nawet po śmierci był powodem, by bardziej uświadamiać sobie sprawę na temat mentalnego zdrowia, by ocalić kolejne "światła"... On Ciągle jest bohaterem i wybawicielem... Chciałbym tak samo uświadamiać, że zdrowie dusz wszystkich osób, jest naprawdę szczególnie ważne... W mojej opinii nawet ważniejsze, niż zdrowie fizyczne... No, bo co człowiekowi z ciała, skoro nie potrafi panować nad emocjami? To bardziej niszczy ciało, niż choroba fizyczna... 


Było kilka momentów w moim życiu, które bardzo mnie dotknęły, ale nigdy nie byłem do tego stopnia czymś poruszony, jak Chester... Bywało, no i bywa w moim życiu ciężko, czy to przez zdrowie, czy przez różne, ciężkie życiowe sytuacje, ale chyba w małym stopniu jednak rozumiem Chestera... Wielu ludzi pisze, że Chaz miał wspaniałą rodzinę, żonę, dzieci, świetnych kumpli z zespołu i pytają "Dlaczego to zostawił, dlaczego Im to zrobił?"... Wiecie co?... W momencie największego przygnębienia, smutku, człowiek nie myśli o tym w tych kategoriach... To nie jest tak, że on myślał "Wow, super! Mam wokół siebie samych świetnych ludzi, którzy mi pomagają..." To było raczej "Kurwa, Oni chcą mi pomóc, są tacy dobrzy, a ja co? Nie jestem wystarczająco dobry, by z Nimi żyć..." Dlaczego ludzie tego nie rozumieją?... On nawet w pewnym wywiadzie mówi o tym, że rok temu, o tej porze było naprawdę ciężko, nawet jeśli potem się poprawiło, to nie wolno zapominać, że ten Człowiek, w Maju stracił swojego przyjaciela, ze stratą, którego nie mógł sobie poradzić... Ta sytuacja Go głęboko dotknęła... To można łatwo porównać... Kiedy mocno się zranicie i ktoś mówi "Wiem, jak to boli"... To kłamstwo, bo każdy człowiek ma inną skalę bólu... Tak samo jest z samopoczuciem, każdy jest inny psychicznie... Dla jednego śmierć bliskiej osoby będzie bolesna, ale nie będzie bodźcem do takich rzeczy, jak chęć popełnienia samobójstwa... Dla Chestera było to kolejnym obciążeniem... Traumy z dzieciństwa, problemy z używkami, jakieś nie rozwiązane sprawy, o których być może nikt nie wiedział... To wszystko ciągnęło Go w dół, mimo ogromnego wsparcia, które z pewnością otrzymywał od bliskich, od fanów, od przyjaciół... Do tego rocznica urodzin Jego przyjaciela, pierwsza od kiedy nie żył... Pobyt samotnie w domu... To było tak wiele czynników, które wyzwoliły w Nim to działanie, że naprawdę nikomu nie wolno tego oceniać... Nikt tak naprawdę nie wie, co działo się z Nim przed tą chwilą i, jak ogromne poczucie winy muszą mieć bliscy, że zostawili Go wtedy samego, nawet na chwilę, ale kto mógł wiedzieć?... Nie krytykujcie Go, to nie była Jego decyzja, ale tego co siedziało w Jego głowie i niszczyło Chestera... Wszystkim Soldiers brakuje Jego charyzmy, uśmiechu, głosu, tego kim był i, jak dobrą osobą był... Depresja jest niepotrzebnym wyszukiwaniem problemów i mnożeniem ich, często mało ważnych...  
 

Muszę Wam coś powiedzieć i chciałem, żebyście to sobie wzięli do serca... Samobójstwo nie prowadzi do tego, że nie będzie szans, by życie stawało się gorsze... Samobójstwo eliminuje możliwość tego, by kiedyś stało się lepsze... 


Na koniec, chciałbym napisać coś jeszcze... Ostatnio spoglądałem, na przepiękny zachód słońca i to było naprawdę przyjemne doświadczenie, ponieważ pierwszy raz od dawna, nie chciałem, by to było ostatnie słońce w moim życiu, tylko, żeby ta chwila się powtarzała... Przyjemniej jest patrzeć na zachód słońca z nadzieją, że na dzień jutrzejszy, ta chwila po raz kolejny będzie piękna, niż patrzeć na ten zachód, z nadzieją, że to będzie ostatni, jaki się zobaczy... Zawsze należy walczyć i się nie poddawać, ja to zrozumiałem dzięki mojemu Aniołkowi, Ona jest dla mnie niewyobrażalną motywacją, do nieustannej walki o to, co mi najdroższe... Dzięki Niej, chce chodzić po pięknych miejscach, sam zabierać Ją w te miejsca, bawić się, trochę poszaleć, powariować, porobić kilka ślicznych zdjęć, a nie patrzeć w ścianę i czekać, aż cholera mnie trafi... Chce, by życie trwało dalej, nadawać życiu sens, nie marnować czasu, którego nie da rady odzyskać, tylko pożytkować Go w taki sposób, by nie żałować... Każda chwila z Nią jest warta zapamiętania, każda sekunda czasu z Nią spędzonego tkwi w mojej pamięci... Mój Aniołek jest osobą, która sięgnęła po mnie ręką na samo dno, by mnie wyciągnąć... Wyciągnęła mnie z miejsca, którego nikt nie potrafił dostrzec... Zajrzała mi w duszę i tchnęła w Nią nowe życie... Uleczyła Ją...  


Powiedz mi, co robisz, kiedy to, o czym marzysz, staje się rzeczywistością?