Obserwatorzy

Translate

wtorek, 15 marca 2016

Bliski ból... Jeszcze bliższa siła...

 Czasami, a nawet coraz częściej mam chęć wyjechania gdzieś bardzo daleko... Marzenie? Nie, po prostu kwestia tego, że czuje się nie bardzo potrzebny w życiu bliskich, jestem jakby nieobecny... Dlaczego? Mam charakter taki, a nie inny, chcę zrobić coś dobrego, wychodzi albo jak zwykle albo po prostu jestem hamowany przez Nich... Zawsze, gdy próbowałem zrobić coś pożytecznego, albo pogarszałem sytuacje albo działałem na niekorzyść cudzą i swoją... Moja sytuacja wydaje się być beznadziejna, a może nawet się nie wydaje tylko taka jest... Niby przestałem się dołować, a jednak rodzina dalej spycha mnie na boczne tory, spycha mnie ku końcowi klifu... Gdybym się odsunął gdzieś dalej na dłuższą chwilę czy istniałaby chociaż iskra zamartwienia co się ze mną dzieje... Nie chciałbym tego sprawdzać, aczkolwiek jakaś cząstka mnie mówi mi "Sprawdź co się stanie..." Przy spotkaniach z kuzynami i kuzynkami, czasami muszę wychodzić, nie chcę dawać upustu nienawiści, wychodzę, czekam aż sama się gdzieś ulotni... Mam dość ich docinek irytujących tekstów... Udaję, że to dla mnie nic nie znaczy... To miedzy innymi przez to mam tak niską sięgającą niżej dna samoocenę... Mieszają mnie z błotem, gaszą w duszy zapał do stania się lepszym człowiekiem... Przykro mi... Nie zgaszą go w całości czy chcąc czy nie chcąc, ja się nie poddaje, nigdy nie zabraknie mi chęci do spełniania celów... Ten ból przerodzi się w siłę... "Co mnie nie zabije to mnie wzmocni!!!" Muzyka tę siłę potęguje... Nie opuszcza mnie, zawsze jest blisko...




"Spojrzałem śmierci w oczy i widziałem w nich strach..." 

1 komentarz:

  1. Cytat wszystko spina, niestety rodzina choć ją kochamy, bywa jaka bywa. Każdy pewnie kiedyś się o tym przekonał, więc należy tak jak piszesz-działać i "Najlepszą inspiracją są ludzie, którzy w Cb nie wierzą."

    OdpowiedzUsuń