Obserwatorzy

Translate

poniedziałek, 16 lipca 2018

Nienawiść... Brat, ale tylko z tytułu... Bo z odczuć największy drań jakiego znam... "Poza mną"...


"Ta osoba jest tak niezwykle wkurzająca,
Każda chwila z Nim przebyta jest niezwykle drażniąca,
Każda "zła" sytuacja z Nim związana jest żenująca,
Ma same cechy negatywne, każda toksyczna i niszcząca,
Nie ma ani jednej, która byłaby budująca...
Mimo, że brat, to go nienawidzę i to szczerze,
Nic od siebie nie daje, tylko bierze,
Dobry i pokorny, gdy coś potrzeba, dopóki czegoś nie dostanie...
Jedyne co mu się naprawdę należy to solidne od życia lanie,
Nie hamuje się, nie dba o to czy komuś się coś stanie,
Jest chciwy, potrafi tylko szkodzić,
Za dobra materialne jest w stanie każdemu krzywdę wyrządzić...
Nieobliczalny, nic od siebie dać nie potrafi,
Nie zmądrzeje, dopóki coś złego mu się nie przytrafi,
Mam nadzieję, że do tego czasu nikogo innego szlag nie trafi...
Mama zawsze broni tylko Jego,
A mnie ma zawsze za tego złego,
Zawsze jestem brany za tego najgorszego...
Mimo, że krzywdzi, niszczy, atakuje, jest brany za ofiarę,
Czy to się kiedykolwiek zmieni? Zaczynam tracić wiarę,
 Zawsze wszystko uchodzi mu na sucho,
Nic do Niego nie trafia... Ciągle "głucho",
Diabeł, zło, zawsze ciągle mu mało,
Osiąga wszystko dzięki innym, samemu nigdy mu się nie udało...
Nawet gimnazjum skończył tylko dzięki pomocy innych,
Gdy zrobi coś złego to szuka innych winnych...
Chciałby być zawsze w centrum uwagi,
By przyznać się do błędu brak mu odwagi...
Ja chce tylko żeby odpowiednio się zachowywał,
Żeby więcej nie kradł, nie okłamywał,
Żeby wszystkich wokół od najgorszych nie wyzywał...
Niech w końcu zmądrzeje,
Niech w końcu dojrzeje,
Niech się adekwatnie do wieku zachowuje,
Bo niebawem, rozniosą mnie emocje,
Złością, absolutną nienawiścią i krwią zwymiotuję,
Gdy będzie już za późno... Zrozumieją, że miałem rację..." - "Light Of The Infinity" [Kacper]



Zdecydowałem się napisać ten post i ten "Pseudo-wiersz", ze względu na to, że są we mnie emocje, których nie mogę przenieść na nic... Nie wiem czy napisanie tego poskutkuje, ale zobaczy się... Miewam czasami przez mojego brata taki wybuch w środku, że eksplozja niszczy wszystko inne co się staram zbudować... Chodzi o chęć czynienia dobra... Przez Niego mam zamiar zrobić coś złego, coś nieodwracalnego... To pojawia się tylko przez Jego cholerne popieprzone zachowanie... Przez Jego nieobliczalność... Raz zaatakował mnie nożem, musiałem się obronić, no i ucierpiał na tym rysunek mojego Aniołka... Stłukłem Antyramę... Czułem eksplozję nienawiści i przykrości... Bo zniszczyłem dzieło mojego Aniołka, prezent jaki otrzymałem na Gwiazdkę od Niej... Wszystko przez tego cholernego diabła... Nie znam nikogo do kogo żywiłbym tak złe uczucia... Łzy mi się wtedy cisnęły do oczu, spływały... Dobijałem siebie, pytałem Aniołka czy jestem złym człowiekiem... Czemu muszę taki być?... Przebywając z tym diabłem czuje jak się gotuje we mnie krew, czuję nakręcającą się spiralę nienawiści... Próbuję Ją powstrzymać, ale On przeszkadza, najgorsze w tym wszystkim jest to, że robi to świadomie i nie widzi nic złego w swoich niszczycielskich działaniach... Mama zawsze i tak będzie bronić tylko Jego... Mi się obrywa... Przyzwyczaiłem się niby do roli "chłopca do bicia" do roli "absorbującej wszystko gąbki", do "tarczy" w jaką można bić bez końca... Bezstresowe wychowanie? To jest droga do stworzenia potworów, bezmózgich gówniarzy, które nie potrafią sobie radzić w życiu... Ja dostawałem po tyłku, gdy zrobiłem coś złego, obrywało mi się za złe czyny, więc wiedziałem czego nie wolno, a co wolno... Doświadczałem tego, wiedza o tym nie zawsze skutkuje... Doświadczenie kreuje, wiedza niepodparta doświadczeniami jest pusta... Grożenie palcem czy wyjaśnianie tego co złe nie skutkuje dobrze... "Bezstresowe wychowanie", to ciche kreowanie ludzkich katastrof i tragedii... Doświadczając czegoś, człowiek staje się mądrzejszy...



*"Znowu zawiniłem,
Nigdy wcześniej tak bardzo siebie nienawidziłem,
 Sam sobie znowu "ciszą" zagroziłem,
 Nikogo przed tym nie obroniłem,
 Nikogo na to nie przygotowałem,
Mówiłem "dość", teraz mówię definitywne "nie",
 Ponieważ Ojciec znów zawiódł moje zaufanie,
 Na nic moje staranie...
Zwykle czuję całkowite cielesne i mentalne znienawidzenie,
 Całej złości, bezradności i gniewu ucieleśnienie,
 Teraz jednak czuję całkowite zobojętnienie,
 Choć wcześniej jeszcze miałem co do Niego wiarę i nadzieję...
 Poczułem się jakbym spadał w przepaść,
Jakbym był niedaleki od tego, by "spaść"..." - "Light Of The Infinity" [Kacper]

 
*Ten pseudo wiersz napisałem zaraz po tym jak się dowiedziałem, że tata znów zaczął pić, po trzech tygodniach od czasu, gdy mi obiecywał, że z tym już kończy... Krótki, ale wyraża wszystko co chciałem ukazać...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz