Obserwatorzy

Translate

piątek, 26 grudnia 2014

Magia świąt...

Magia świąt nie polega na prezentach... One są tylko małym detalem, miłym, ciekawym, sprawiającym radość...Od razu mówię, nie ma nietrafionych prezentów... Ale jest pewien rodzaj, który jest podobny... Prezent "poglądu przeszłościowego"... Po prostu dostaje się to, co chciało się w przeszłości... Najbardziej boli to, że bliskie nam osoby nie chcą, poznać naszych  teraźniejszych zainteresowań... Patrzą właśnie na przeszłość... Ale zostawmy prezenty... Chciałem się skupić na tym, co jest w okresie świątecznym, najważniejsze... Jest to jedyny czas, w którym można się spotkać, całą rodziną, ze wszystkimi nam bliskimi osobami... Potęguje to we mnie radość, miłość... Uśmiecham się... Raduje, że mi było dane spotkać się z całą rodziną... Niektórzy nie mają tyle szczęścia, co ja... Czy to czyni ich gorszymi?... Nie!... Po prostu spadło na nich pasmo nieszczęść... To nie ich wina!... Nie wiem za co, ale Bóg obdarzył mnie tym szczęściem... Dziękuje Mu za to... Otwiera to we mnie drzwi... To jest rozgałęzienie mojego szczęścia... Cała rodzina przy stole wigilijnym... Doświadczenie, które zostaje w naszej pamięci... Nie da się tego wyrwać... To zostało w nas ukorzenione... Tego życzę każdemu... Nie można o tym zapomnieć... Wspólna rozmowa przy stole... Śmieszki z kuzynami... Wspólny język, wspólny uśmiech, wspólne szczęście... Dziękuje Ci za to Boże...

wtorek, 23 grudnia 2014

"Czas Polowań" część finałowa "Linia na piasku... Moja historia"

Dźwięk wydawał mi się znajomy... On był znajomy... A Thousand Suns... Co on tu robił?... 36 sekunda... Z ust Mike'a wydobywają się pięknie, zaśpiewane słowa... Z każdym następnym zdaniem, które wypowiadał, odkrywał się kolejny dźwięk... Dla mnie ta pierwsza zwrotka ukazuje przeszłość... {Ze mną było dokładnie tak samo, jak śpiewał Mike... Śmiałem się ze wszystkiego... Po prostu tak miałem... A gdy inni powiedzieli, by iść, podążyłem za nimi, jak za każdym razem, wykonywałem to, co oni nakazali... Odzywał się we mnie, tzw "instynkt stadny"... Oni byli liderami... Wtedy mało jeszcze wiedziałem...} Po tej zwrotce, jest nagłe uderzenie... 1 minuta i 14 sekunda... To nie było takie uderzenie z jakim zwykle, wchodzą chłopaki z LP... O nie... To było coś więcej... To był napływ, przefiltrowanej pozytywnej energii... Z taką energią, w tak czystej i pozytywnej postaci, jeszcze nie wparowali nigdy... W tym czasie wstałem z krzesła i zacząłem tą energię wyładowywać... Tak jak to zwykle Chester robi... Wymachiwałem rękami ruszałem gwałtownie głową... Po prostu, nigdy się tak, jeszcze nie czułem... Nie miałem takiej ilości pozytywnej energii w sobie... Puściły mi wszystkie "hamulce"... Po tym znowu usiadłem... Gdy Mike śpiewał drugą zwrotkę, dźwięk był bardziej podrasowany (choć był podobny do dźwięku, z pierwszej zwrotki)... Jednak tam doszła gitara... Nie opierało się to tylko i wyłącznie na elektronice... Znowu poczułem, jakby Mike opisywał mnie... Ta zwrotka ukazywała teraźniejszość... {Dziś we wszystkim szukam jakiegoś znaku... Nie ważne z jakim cierpieniem się to wiąże... Linia na piasku rozgranicza, moje potrzeby, mój teren, moją własną niezależną wolność od twojej... Nie można już mną rządzić... Nie jestem taki głupi, jak wcześniej... Nie mam tak podatnego umysłu na manipulację... Jednak, ty dalej jesteś chciwy, ale to odbije ci się czkawką... Teraz to ja wznoszę się nad tobą, jak ty kiedyś nade mną... To ty teraz mało wiesz...} Nagle wchodzi refren... Uderzenie było solidne... Ponownie musiałem wstać... Energie trzeba było wyładować, bo mnie już rozsadzało...  Refren miał, to samo do siebie, co zwrotki... Też czułem, że są o mnie... "Któregoś dnia twoja prawda wyjdzie na jaw, zapłacisz za to, co zrobiłeś... oddaj mi to co moje"... {Co tu o mnie? Ja też staram się, by każdy szanował siebie nawzajem, a nie wykorzystywał innych w sposób manipulacyjny... Staram się z nimi walczyć, by przestali w końcu kłamać i by nie byli, takimi egoistami... Ludzie, których starają się wykorzystać, cierpią nieświadomie... Ale im manipulowanie ich i sprawianie im cierpienia, stwarza wielką frajdę... Koniec z tym...} Trzecia zwrotka, również śpiewana przez Mike'a, tak samo w moim odczuciu, była o mnie... "Nigdy nie byłem tchórzem"... {Walczyłem zawsze, kiedy zaszła taka potrzeba...... W przeszłości, wmówiłeś mi tyle rzeczy, że się pogubiłem... Chciałeś zapewne być przywódcą... Teraz to ja jestem przywódcą, ale dla samego siebie... Byłeś jak snajper... Czekałeś tylko, aż wyjdę jak głupi w twoją linię strzału, ale ja, nie wyszedłem z ukrycia... A, gdy już wyszedłem, to tego żałowałeś... Przeciwstawiłem ci się... I już od tamtego momentu, miałem nad tobą przewagę... Mimo, że ty wydawałeś rozkazy... Powiedziano ci STOP!... Przestraszyłeś się, bo wiedziałeś wtedy, że dostaniesz za swoje...} Potem refren z takimi samymi słowami, jednak zmodyfikowanym dźwiękiem, wcześniejszego refrenu... Sama pozytywna energia... Wszystkie dźwięki, były trafionymi w dziesiątkę, żaden nie był niepotrzebny... Nie było, ani za dużo, ani za mało... Po refrenie nie było już dalszej zwrotki... Było jednak gitarowe przejście... Było niesamowite... Można powiedzieć, że to przejście do nieuniknionego... Do zrozumienia wielkiej zagadki... Po zakończeniu przejścia... Rozpoczęły się wzmacniane z czasem gitary... Aż w końcu słychać refren... Ten refren był inny... Inne słowa i inne udźwiękowienie... Ten refren opisywał przyszłość... "A więc, to dziś twoja prawda wyjdzie na jaw..." {Zaczynasz się bać, co cię czeka w przyszłości... Że stracisz kontrolę i władzę nad tymi, których udało ci się zmanipulować... Boisz się tego wewnątrz...} "Oddaj mi to co moje..." Nagle wchodzi solo Brada... Ono modyfikuje tą piosenkę, całkowicie a jeszcze te screamy Chestera, to już ją, destabilizują... Rozsadzają ją, spotęgowaną, pozytywną energią... {To ukazuje moment twojego upadku... Słowa
"Give me back what's mine!" powtarzane kilkakrotnie, oznaczają 'oddaj mi mój stracony na ciebie czas'... Na ujawnianie twojej winy... Oddaj wolność tamtym ludziom... Otwórz ich, zamknięte przez ciebie umysły...} Ta piosenka, otrzymała ode mnie miano "Odysei"... To jest "moja historia", pięknie zawarta w tej jedynej w swoim rodzaju "Odysei"... To najbardziej pozytywne doświadczenie, jakie mnie w życiu spotkało... Ta piosenka kryje, również swoje drugie dno... Jest to połączenie i podsumowanie wszystkich piosenek, wszystkich dźwięków, stworzonych przez LP... Te obydwie rzeczy sprawiły, że ta piosenka, będzie przeze mnie zapamiętana, na całe życie, jak i po śmierci... Po prostu zawsze... I tym postem kończę "Czas Polowań"... Mam nadzieje, że Wy czytający byliście zaciekawieni moimi interpretacjami... Dziękuje wam za czytanko :)

Odyseja 

piątek, 19 grudnia 2014

Wyobraźnia...

Żyję w zamkniętym świecie... Nie mam jak go otworzyć... Ale jest ktoś, kto mi pomaga... Wyobraźnia... Ona jest moim jedynym przyjacielem... To ona pomaga mi, otwierać drzwi, do świata w którym żyję obecnie... Posiada kluczę, których ja sam nigdy nie potrafiłbym, zdobyć... Ona pozwala mi dostrzegać to, czego ja sam nigdy nie byłbym w stanie dostrzec... Czasami przychodzą momenty w których ona musi odejść... Wtedy muszę po świecie, poruszać się bez niej... Nie powiem, że jest łatwo... Bez niej czuje się, jak bez oczu... Bez rąk... Nikt nie pomaga mi tak, jak ona... Pojawia się pytanie "Jak żyć w zamknięciu?"... Powiem wam to, co odczuwam... W zamknięciu żyję, już bardzo długo... Można się przyzwyczaić... Cieszę się, że mam wyobraźnię, teoretycznie bezgraniczną... Jest jednak pewna blokada... Mogę wyobrazić sobie wszystko, z wyjątkiem bólu, jaki czują osoby mi bliskie... Bardzo bym chciał sobie to wyobrazić... Widziałbym wtedy jak się czują... Mógłbym się z nimi "połączyć"... Pomóc im w tym, z czym nie dają sobie rady... Wyobraźnia odgrywa bardzo ważną rolę w moim życiu... Potrafię wyobrazić sobie w ciągu chwili mnóstwo scenariuszy, jakie mogą się zdarzyć w danej chwili... Dziękuje Ci moja wyobraźnio... Cieszę się, że ze mną wytrzymujesz i towarzyszysz mi, przez prawie cały czas...

Odchłań wyobraźni...

wtorek, 16 grudnia 2014

Poświęcenie...

Dlaczego poświęcenie, jest tak piękne, a zarazem takie straszne? Jak to jest, gdy ktoś się dla Ciebie poświęca? Gdy ktoś się poświęca dla Ciebie, idąc za Ciebie do więzienia... Albo inaczej... Gdy ktoś poświęca swoje życie, by Cię uratować... A jeśli to jest osoba, którą kochasz?... Bardzo ciężko, jest to zrozumieć... Na samym początku, można czuć szok... Nie możemy pojąć, co się właśnie stało... Potem jest płacz za tą osobą... Najgorsze jest to, że nie możemy się tej osobie odwdzięczyć... Jedyny sposób to pomoc innym, jak najlepiej się potrafi [choć to i tak nic, w porównaniu z tym, co właśnie otrzymaliśmy od tamtej osobyDopiero po jakimś czasie, możemy zrozumieć, co właśnie dostaliśmy... Otrzymaliśmy przedłużenie naszego życia, w zamian za życie innej osoby... Najgorsze jest to, jak po zdarzeniu które właśnie zaszło np brat zadaje pytanie "Gdzie on jest?" Co mamy powiedzieć? Nawet te słowa nie przejdą, przez nasze usta... Od środka coś nas zżera... Jak mamy z tym żyć... A jeśli spotka nas, coś szczęśliwego po tych zdarzeniach? Wdzięczność powinniśmy, okazać właśnie tamtej osobie... Ale jak skoro jej już nie ma?...

https://www.youtube.com/watch?v=l9Hl-uyqj_0

środa, 10 grudnia 2014

Walka, pomoc...

Podziwem jest dla mnie, jak ludzie, którzy mają nowotwór z nim walczą... Jest to dla mnie do tej pory nie pojęte... Ludzie, którzy walczą i się nie poddają, to dla mnie bohaterzy... Ci, którzy pozytywnie o tym myślą, są dla mnie podwójnymi zwycięzcami... No bo wiedząc, że się umrze, nie można myśleć pozytywnie... A jednak niektórzy tak robią... Nie można się poddawać... Tak samo jest z problemami... Myślicie, że problemy typu "Nie wiem jak się ubrać na imprezę" lub "Matko, jutro 2 sprawdziany" to jest wielki problem? Problemem może być właśnie walka z rakiem lub jakie podjąć decyzję, by dobrze rozporządzić sobie przyszłość... Pomagajcie takim ludziom, jeśli znacie takich... Ja podążam taką zasadą "Nie rób drugiemu, co tobie nie miłe" {o której będę pisał jeszcze nie raz na moim blogu} Jestem pewien, że większość z was nie chciałby umierać w samotności... Dlatego powtarzam, pomagajcie takim ludziom, bądźcie przy nich... Uśmiechajcie się do nich, podbudujcie ich że nie umierają na próżno... Że istnieje ktoś dla kogo mogą być oni wszystkim... Chce wam przekazać, pewną myśl z mojego doświadczenia... Walczcie, nie bójcie się problemów, które są prawdziwymi problemami, starajcie się znaleźć pozytywną tego stronę... Pomagajcie innym w podobnych sytuacjach... Z uśmiechem eliminujcie problemy... Nie martwcie się, że was przerastają... Z im większym problemem wygracie bitwę, tym większą satysfakcję wam to da... A doszukanie się w tym pozytywnych stron, stworzy w was pewien rodzaj żołnierza...

https://www.youtube.com/watch?v=j5-yKhDd64s

sobota, 6 grudnia 2014

Kiedyś... Dziś

Kiedyś było łatwiej... Myślało się inaczej, miało się inne cele na przyszłość... To była jak ja to mówię "lekkość umysłu"... To co teraz się dzieje, to było wtedy nie do pomyślenia... W tamtym czasie myślało się tak "O fajnie będę duży, to będę miał dużo pieniążków i swoich ludzi..." Albo "Pstryknę palcami i będę coś miał..." Fajnie było być maluchem, ale to się już skończyło... Teraz w grę wchodzi, tylko ciężka praca... Tak samo jest, ze zmianą człowieka... W przeszłości, jak zrobiło się z siebie osobę, która kłamała i udawała kogoś kim nie jest, to teraz to za sobą ciągnie konsekwencje... Ci którzy w przeszłości ujrzeli cię za właśnie taką osobę, nie są w stanie wyobrazić sobie, jak bardzo się teraz starasz zmienić, albo jak już się zmieniłeś... Nie dostrzegają tego lub nie chcą tego dostrzec... Każdy patrzy na mnie przez pryzmat przeszłości... Teraz w mojej głowie tworzą się pytania typu "Dlaczego?" lub stwierdzenia typu "Z tego powodu, jakim mnie postrzegacie teraz tak jak wcześniej, jesteście stratni" To buduje we mnie, pewien rodzaj buntu... W tej walce jestem ja kontra oni... Choć ich jest więcej, to ja mam przewagę... Bo ja mam coś takiego, jak wypatrzenie w człowieku zmiany, a oni są oślepieni postrzeganiem człowieka przeszłością... W tej walce, nie zawsze musicie być sami... Jeśli macie "przy sobie" taką osobę, która was docenia to macie 100% szanse, że wygracie, ale tylko wtedy gdy się nie poddacie...

https://www.youtube.com/watch?v=05Gth2VWnpc

piątek, 5 grudnia 2014

"Czas Polowań" część dziesiąta..."Obawy"

Wstałem pełny sił... Ale wciąż mnie zastanawiało, co może znaczyć ta granica... Przez pewien czas nie miałem odwagi, by odtworzyć A Line In The Sand... Ale później coś we mnie drgnęło... Skoro wszystkie utwory były zajebiste, i każdy utwór który był później oddawał jeszcze więcej piękna, to czemu tak się boję?... Narazie nic z The Hunting Party mnie nie zawiodło, każdy utwór, który odsłuchałem, był trafieniem w dziesiątkę... Ten utwór sprawiał, że czułem się trochę skołowany... W pewnym momencie się przełamałem i powiedziałem "Niech się dzieje co chce, najwyżej znowu coś spieprzę" {Jak coś to norma w moim życiu} Płyta była już gotowa do odtworzenia i coś znowu mnie przyblokowało... Może to jakiś znak? Może nie robię tego, tak jak powinienem? No, ale jak mogłem inaczej odtworzyć płytę, niż zwyczajnie? Wpadłem na pomysł jak się przełamać... Pośpiewałem sobie w ciszy Guilty All The Same... Nawet nie skończyłem... Jak odzyskałem małą iskrę pewności siebie, to tylko sekundy, dzieliły mnie od odtworzenia... Dobra... Drzwi zamknięte, okna też, żaluzje zasunięte, aby nic mi nie wygłuszało utworu... "No... Chwila prawdy" Odpaliłem... Ciąg dalszy w kolejnym poście...

https://www.youtube.com/watch?v=OnuuYcqhzCE 

wtorek, 2 grudnia 2014

"Czas Polowań" część dziewiąta... "Granica..."

Czułem się oczyszczony, odmieniony... Czegoś mi jednak brakowało... Myślałem, że miałem już wszystko... Co mogło być tą pustką, którą odczuwałem?... Przeglądnąłem Facebook'a, Ask'a i nie znalazłem nic, o czym mogłem zapomnieć... Przeglądnąłem, nawet kalendarz... Byłem zdenerwowany... Wziąłem do ręki długopis... Napisałem na kartce "Znaleźć brakujący element"... Szukałem go w mojej głowie... Nie znalazłem ani śladu tego elementu... Rzuciłem długopisem o ścianę, mówiąc do siebie "Co to może do cholery być?!"... Usiadłem przed biurkiem, wziąłem do rąk opakowanie z płyty THP i przeczytałem tytuły, w celu utrwalenia sobie ich kolejny raz... Moją uwagę przykuł tytuł A Line In The Sand... Jak ja mogłem go, nie zauważyć?... Nagle poczułem ,że podążam śladem brakującego elementu... Ścieżka do niego, była kompletnie zatarta, ale mniej więcej wiedziałem, gdzie ona się znajduje... Odkładając płytę na miejsce poczułem, że odsłuchanie tego od tak, byłoby nie na miejscu... Odtworzyłem płytę od początku, aż do Final Masquerade próbując, znaleźć coś, co mogłem pominąć... Nie znalazłem nic... Chwila... Coś się ze mnie wydostawało... To były słowa "Przetłumaczyć A Line In The Sand"... Linia na piasku... Co może oznaczać linia na piasku? No pewnie, może oznaczać granicę... Ale czego znakiem była?... Od myślenia nad tym wszystkim dostałem bólu głowy... Położyłem się na łóżku, założyłem słuchawki na uszy i słuchając LP zasnąłem... Ciąg dalszy w kolejnym poście...

https://www.youtube.com/watch?v=ysSxxIqKNN0 

poniedziałek, 1 grudnia 2014

"Czas Polowań" część ósma... "Finałowa Maskarada"

"...Co to jest?..." Zacznę od początku... Dalsze przesłuchiwanie płyty, chwilowo sobie odpuściłem... To był poważny błąd... Nie powtórzę go już nigdy... Słuchając Rebelion, spoglądałem na opakowanie płyty i przeczytałem kolejny tytuł, jakim był Final Masquerade... Myślałem o czym to może być... Kojarzyło mi się to z jakimś końcem, finałem... Finałowa maskarada?...Zagłębiałem się wewnątrz mojej głowy, co to może znaczyć?... Rebelion wyłączyłem i odpaliłem Final Masquerade... Oczy zaczęły mi się błyszczeć, już od pierwszych uderzeń perkusji... Pomyślałem sobie "Co to jest?..." Po chwili odpowiedziałem sobie "Piękno, idealnie zakamuflowane w mocy..."Początek łagodny do 1 minuty i 2 sekundy... Nastąpiło uderzenie, po którym uklęknąłem... Od 2 minuty i 25 sekundy, zaczęły mi lecieć łzy... Łzy szczęścia... The Hunting Party, było naprawdę nie przewidywalne... Każdy mógłby się głowić, nawet całe życie nad znaczeniem tych tytułów utworów, ale nie odszyfruje ich znaczenia, dopóki ich nie posłucha... Teraz to zrozumiałem... Piękno Final Masquerade, było przez LP pięknie zakamuflowane... Chłopaki z LP, dzięki Wam odkryło się we mnie źródło inteligencji i prawdziwa miłość do waszej muzyki... Nie wyparłbym się nigdy, że was słucham, nawet gdyby mieli mnie za to zabić... Bo wiem, że dzięki wam będę dalej żywy... Otóż ta piosenka ukazuje moment wyznania wszystkich swoich win, wszystkich swoich sekretów... Wczoraj myśleliśmy zupełnie odwrotnie... Dziś nadszedł moment wyrzeczenia się dawnego "Ja"... "Ja nie widzę przebaczenia jeśli Ty nie widzisz zbrodni..." Trzeba patrzeć na siebie, nie na innych... Ani nie upodabniać się do nich, ani nie zmuszać ich, do upodabniania się do nas... Ostatnio pewna mądra osoba powiedziała mi, że "Każdy ma w sobie coś ciekawego"... Wiem teraz, że to jest prawda... Każdy nosi w sobie coś pięknego, coś co, każdy chciałby posiadać, ale nie można tego zabrać... Nosimy w sobie potężną moc, ale żeby ją dostrzec, trzeba do niej dojrzeć... Ja i "Soldier Marysia" nie boimy się przeciwności... Nie bronimy się przed nimi, lecz je atakujemy... Final Masquerade nosi w sobie piękno, którego nie da się stłumić... To piękno niszczy całe zło na swojej drodze...

https://www.youtube.com/watch?v=i8q8fFs3kTM